Czy żółtko, ocet i cytryna to rzeczywiście dobre produkty do stosowania na włosy?
W czasach, gdy ja rozpoczynałam przygodę z pielęgnację włosów, strony i fora internetowe zasypywały mnie informacjami, że najlepszym kosmetykiem dla włosów jest maseczka z żółtka, cytryny i oliwy, olejek rycynowy, nafta kosmetyczna i płukanka octowa, a za zły stan naszych włosów odpowiada nadużywanie prostownicy i silikony w kosmetykach.
Jeśli chodzi o prostownicę to jest to oczywiście prawda, a silikonowe mity już dawno obaliłyśmy i wiemy jak stosować silikony, aby były dla włosów pożyteczne. Obecnie nie wyobrażam sobie bez nich pielęgnacji, podobnie jak bez zwyczajnego szamponu z SLES, który użyty raz na tydzień przywraca zmęczonym włosom witalność.
O moich ulubionych zastosowaniach oleju rycynowego pisałam już jakiś czas temu i choć nie jest moim włosowym ulubieńcem bardzo go lubię jako odżywkę do paznokci, nabłyszczacz do końcówek oraz jako niezbędnik w leczniczym okładzie, o którym pisałam TUTAJ.
Podążając za internetowymi radami, reanimację swoich przesuszonych i zniszczonych włosów rozpoczęłam od systematycznego stosowania maseczki z żółtka, olejowania włosów olejem rycynowym i od płukania włosów w płukance octowej.
A co z żółtkiem, cytryną i octem? Wzmacniają, odżywiają i nabłyszczają, ale niestety tylko zdrowe włosy o niskiej lub średniej porowatości.
Podążając za internetowymi radami, reanimację swoich przesuszonych i zniszczonych włosów rozpoczęłam od systematycznego stosowania maseczki z żółtka, olejowania włosów olejem rycynowym i od płukania włosów w płukance octowej.
W efekcie farbowane włosy u nasady były mocno błyszczące, zdrowe, lekko usztywnione i uniesione - jednym słowem idealne. Niestety im dalej w dół, tym włosy bardziej porowate, a co za tym idzie - coraz bardziej suche, napuszone i matowe. Dlaczego?
Zdrowy włos zawiera w sobie wodę, a przed utratą wilgoci chroni go naturalna otoczka tłuszczowa. Gdy do dłuższych warstw włosów nie dociera wydzielina gruczołów łojowych (naturalna odżywka) lub gdy poddajemy włosy zabiegom fryzjerskim (prostowanie, farbowanie, rozjaśnianie, trwała itp.), płaszcz lipidowy włosów zostaje uszkodzony. W efekcie woda z łatwością z włosów odparowuje, włosy stają się suche, tracą połysk i szybciej się niszczą, a nawet zaczynają wypadać.
Zdrowy włos zawiera w sobie wodę, a przed utratą wilgoci chroni go naturalna otoczka tłuszczowa. Gdy do dłuższych warstw włosów nie dociera wydzielina gruczołów łojowych (naturalna odżywka) lub gdy poddajemy włosy zabiegom fryzjerskim (prostowanie, farbowanie, rozjaśnianie, trwała itp.), płaszcz lipidowy włosów zostaje uszkodzony. W efekcie woda z łatwością z włosów odparowuje, włosy stają się suche, tracą połysk i szybciej się niszczą, a nawet zaczynają wypadać.
Aby znów wzmocnić nasze włosy, musimy odbudować tę otoczkę chroniącą rdzeń włosa przed utratą wody, a więc powinniśmy włosy głównie nawilżać i natłuszczać (naturalnymi olejami, maskami z olejami). Dopiero nawilżone i natłuszczone włosy będą gotowe na przyjęcie protein (żółtko) i produktów o kwaśnym pH (ocet, cytryna). Same w sobie nie posiadają właściwości nawilżających i natłuszczających.
Odkryłam tę zależność dopiero po jakimś czasie, przestałam eksperymentować i postawiłam na nawilżanie i natłuszczanie. Od tamtej pory bardzo rzadko sięgam po żółtko, cytrynę czy ocet, ale jeśli stosuję te produkty, przestrzegam następujących zasad:
- Maseczkę z żółtka, płukankę z octu lub cytryny stosuję wyłącznie na włosy, które są wcześniej nawilżone emolientową maseczką. W przeciwnym razie, zamiast spektakularnych efektów mogę zastać włosy suche, sztywne i matowe.
- Całkowicie unikam żółtka, octu i cytryny, gdy włosy są przeproteinowane lub nawet lekko suche czy spuszone.
- Płukanki octowe i cytrynowe stosuję w bardzo niskich stężeniach octu i cytryny, np. łyżeczka octu na litr wody.
- Wcierając rozcieńczony ocet jabłkowy lub sok z cytryny w skórę głowy, pilnuję, aby nie spływał po włosach.
Zgadzacie się z moją opinią na temat żółtka, octu i cytryny w pielęgnacji wysokoporowatych, suchych i zniszczonych włosów?
Czy może miałyście pozytywne doświadczenia z tymi produktami podczas pielęgnowania takich włosów? :)
Żółtko, ocet i cytryna unosiły kiedyś moje porowate włosy u nasady. Teraz, gdy mój odrost jest naturalnego koloru i niskoporowaty, próbowałam unieść go za pomocą żółtka czy żelatyny i oba sposoby mnie zawiodły. Naturalne i zdrowe włosy reagują na te produkty zupełnie inaczej niż porowate: po proteinach i kwaśnym pH są gładkie i lśniące, a nie sztywne i wysuszone tak jak włosy wysokoporowate.
Zobacz także: Równowaga PEH, czyli proteiny, emolienty i humektanty
Na początku włosomaniactwa próbowałam słynnej domowej maseczki z żółtkiem jajka, ale zupełnie mi nie podpasowała.. Mam nadzieję, że moje włosy są już wystarczająco zdrowe, bo planuję zakup octu :)
OdpowiedzUsuńAnomalia
Jeszcze muszę trochę popracować nad końcówkami moich włosów zanim zafunduję im te składniki :)
OdpowiedzUsuńBardzo pożyteczny artykuł, szczególnie dla osób rozpoczynających pielęgnację. Dzięki! :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć bo mam wysokoporowate, dość zniszczone włosy. Stosowałam płukankę w octu ale skoro nie ma sensu to sobie odpuszczam i postawię na Twoją radę: natłuszczanie i nawilżanie.
OdpowiedzUsuńRak z innej beczki, mogłabyś mi polecić jakieś inne produkty podobne do maski z Biowaxu z keratyną? Działa na moje włosy bardzo dobrze i chciałabym znaleźć coś podobnego jako alternatywe.
Aamelity, możesz stosować płukankę z octu, bo jak nawilżasz maskami to wszystko będzie OK :D Ja stosowałam żółtko, cytrynę, ocet, miód itp. bez żadnych masek i olejów :( Co do Biovaxu z keratyną - nie stosowałam go, ale lubię też Biovax do zniszczonych albo Latte :)
Usuńocet jabłkowy którego do tej pory uzywałam stwierdziłam ze robi mi siano na moich wysokoporowatych suchych kręconych lecz niefarbowanych włosach , Aga
OdpowiedzUsuńHmm, no nie wiem.. ja mam od połowy suche i zniszczone włosy a maska z jajkiem jest moją ulubioną. Może to sprawa tego, że bardzo ją urozmaicam i wpływ mają inne składniki (mąka ziemniaczana, miód, nafta, gliceryna, pyłek miodowy, mleko, sok marchwiowy). Po tym zawsze nakładam odżywkę nawilżającą (skorzystałam z Twojej rady) i jest naprawdę super :)
OdpowiedzUsuńWłosomaniaczką jestem od jakichś dwóch lat, a jeszcze nigdy nie próbowałam żółtka w pielęgnacji włosów :) chyba czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńale dobrze, że rozwiałaś wątpliwości i uświadomiłaś, że nie wszystko działa dobrze na zniszczone włosy.
ja nie mogę znieść zapachu maseczki z żółtka ;)
OdpowiedzUsuńHaha, jakbym czytała o sobie ;) rozbijałam na głowie jajo za jajem, a włosy były coraz to bardziej porowate i grube + octowa płukanka dodała swojego i musiałam ściąć włosy o dobre 7 cm... nafty kosmetycznej używam nadal i bardzo lubię, jednak nie częściej niż 2 razy w tygodniu, jajo rozbijam... rzadko, nawet bardzo rzadko, a płukanek ziołowych i octowych zaprzestałam na długości, spryskuję nimi skalp.
OdpowiedzUsuńChyba coś w tym jest... 6 miesięcy temu miałam dekoloryzację i włosy farbowane z czarnych na naturalny ciemny blond. Od 3 miesięcy intensywnie dbam o włosy, stosuję odżywki, maski, oleje, jedwab itp. i muszę powiedzieć, że od głowy (odrost) włosy wyglądają na zdrowe. Są błyszczące, grubsze i nawilżone, a końcówki niestety wysuszone, cienkie i łamliwe... Nie wiem za bardzo jak rozwiązać ten problem, farba schodzi bardzo wolno i jeszcze minie dużo czasu zanim włosy całkowicie odrosną...
OdpowiedzUsuńJa to wyprobowałam na początku tę maskę próbowałam ale nie dała efektów ale płukanka z octu jabłkowego bardzo mi służyła muszę,do niej wrócić
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że niektóre z tych rad przydadzą się także właścicielkom niskoporowatych, zdrowych włosów. Zdarzyło mi się kiedyś potraktować moje kłaki (nigdy nie prostowane, nie farbowane niskopory) pakietem: szampon oczyszczający + płukanka mleczna (bo to przecież taki bezpieczny, naturalny kosmetyk, w dodatku użyłam mleka 0,5% tłuszczu...) - zesztywniały w momencie polania pierwszym chlustem, później było tylko gorzej. Więc teraz - tak jak radzisz - zawsze najpierw nakładam odrobinę emolientowej odżywki a dopiero potem proteiny (mleko lub piwo), a po 15 minutach spłukuję wszystko. Działa :)
OdpowiedzUsuńHaha miałam tak samo!! Jak włosy wyschly a są zdrowe czułam jakbym miała włosy mojej siostry (zniszczone prostowaniem, farba..)
UsuńDobra uwaga. Też kiedyś stosowałam taką mieszankę na włosy, niestety skutki tego były opłakane.
OdpowiedzUsuńAch, zazdroszczę Ci niskoporowatych włosów, moje mimo, że są niefarbowane nadal są suche i porowate na końcach. Nie mogę niestety tego zwalczyć ;(
U mnie maska z żółtkiem robi cuda, ale dopiero wtedy gdy dodam do mieszanki maskę zawierającą dużo olei w składzie. Bez tego włosy reagują również puchem i suchością.
OdpowiedzUsuńPożyteczny wpis. Mój 3 centymetrowy odrost również troszkę inaczej zachowuje się niż reszta włosów:-)
Ja jedyne co to robię czasem płukankę z octu lub aloesową, ale moje włosy są dosyć zdrowe więc nie narzekają. Maski z żółtkiem nie robiłam nigdy, chociaż wiele o niej słyszałam.
OdpowiedzUsuńMożesz polecić jakieś silikonowe specyfiki dla bardzo suchych, zniszczonych włosów? Piszesz głównie o naturalnych kosmetykach, bo takich potrzebujesz, a ja jestem jeszcze na etapie naprawczym i nie mam pojęcia, od czego zacząć w dziedzinie silikonów (i nie chodzi mi o serum na końcówki tylko inne specyfiki) :) z góry dziękuję!
OdpowiedzUsuńOdzywka z Nivea Long Repair zawiera łatwo zmywalne silikony, jest tania i łatwo dostępna i podobno dobra:) Serum na końcówki też ma znaczenie bo niektóre mogą im jeszcze bardziej szkodzić jeżeli są na alkoholu. Warto wypróbować z Biowax lub GP. Szampony najlepiej bez silikonów żeby nie obciążać za bardzo włosów. Plus maski, jest spis na blogu dobrych masek, więc warto wybrać coś z wymienionych:)
UsuńAneczko, jeśli jesteś na etapie naprawczym, to polecam Tobie wypróbować maskę Pilomaxu do włosów blond. Nie przejmuj się, że jest ona przeznaczona dla blondynek, bo nie rozjaśnia włosów, natomiast mi bardzo pomogła w odbudowie włosów zmasakrowanych "maczankami" octowymi (nie obyło się bez uprzedniego ścięcia ok. 10-15 cm włosów). Dużo dziewczyn ją chwali i moim zdaniem nie bez przyczyny:)
UsuńDziękuję! Nivea long repair właśnie kupiłam (serum już mam) a pilomax też już zdobyłam :)
UsuńKilka dni temu popełniłam dokładnie ten błąd:) o ile moje włosy zawsze lubiły maskę z żółtka (z dodatkami: kallos latte, olejem rycynowym, oliwą z oliwek, miodem, mąką ziemniaczaną), to ostatnio bez zastanowienia użyłam po niej płukanki z soku cytryny o dość wysokim stężeniu (pół cytryny). Moje przesuszone końcówki się miejscami wręcz spaliły i nie doprowadziłam ich do normalnego stanu mimo intensywnego olejowania i nawilżania. Całe szczęście i tak planowałam je sporo przyciąć:)
OdpowiedzUsuńRównież kilka razy przetestowałam żółtko w pielęgnacji włosów, dodając je m.in. do Kallosa Latte. Raz nie domyłam włosów z tego jajka i czułam jego zapach wszędzie :) Po jajku moje wysokoporowate, cienkie i rzadkie włosy były suche, szorstkie, okropne! W szczególności końce. Natalko powiedz mi czy zioła mogą działać w podobny sposób? Zaczęłam używać balsamu regenerującego Baikal i do połowy długości włosy są po nim świetne - znacznie grubsze, odżywione i mają taki zdrowy blask. Niestety druga połowa - od połowy długości aż po końce - są tak suche, iż mam wrażenie, że złamią mi się przy najmniejszym ruchu! Taki sam efekt miałam przy jajku. Nie pomaga nawet olejowanie, które do tej pory (a przynajmniej odnoszę takie wrażenie) bardzo dobrze wygładzało mi włosy i jakoś trzymało to nawilżenie, głównie z Garniera AiK. Czy to wina ziół? :)
OdpowiedzUsuńZioła jak najbardziej mogą wysuszać. Stosuj je tylko na zdrową część włosów, a na końcówki maski i odżywki.
UsuńMartusia, z ziołami to chyba indywidualna kwestia. Też mam wysokoporowate włosy i one bardzo lubią zioła, choć nie wszystkie. Mam wrażenie, ze nie przepadają za szałwią - kiedyś zrobiłam sobie płukankę i było dość nie ok. Ale na imbir, senes czy cassię reagują b. dobrze lub chociaż przyzwoicie. Raz kiedyś nałożyłam sobie żółtko, chyba z oliwą. Tragedii nie było, ale skoro nie powtórzyłam to znaczy, ze efekt nie był zachęcający.
UsuńMam nieco podobne problemy z włosami. Do połowy długości są w miarę ok, ale końce się puszą, są suche, brzydko wyglądają. Nie są rozdwojone, zniszczone itd. tylko nie mogę ich niczym uelastycznić. Olejowanie nie pomaga. W ogóle nie mogę dobrac im oleju. Zamierzam spróbować Natura Siberica i Baikala
Dodam jeszcze, ze na moich włosach, zwłaszcza końcówkach, wielkie spustoszenie ostatnimi czasy robią keratyna i jedwab. Laminowanie nigdy mi nie zaszkodziło. Podobno jednak proteiny mają cząsteczki różnej wielkości dlatego mogą odmiennie działać z różnymi typami włosów. Wydaje mi się, ze urządziłam sobie tak włosy (tj. nieco spaliłam końce) maską z soli epsom i różowej artiste.
UsuńDziękuję Kochane za odpowiedzi :) Jeszcze postaram się sprawdzić na wszelki wypadek aby mieć 100% pewność czy to właśnie od Baikalu mam tak przesuszone włoski. Najwyżej zużyję go jako odżywkę na skalp.
UsuńNie wiem Kochana czy jeszcze przeczytasz ten komentarz, ale jeśli tak to napisz mi jakie zioła lubią Twoje włoski, będę miała jakiś punkt zaczepienia :)
W przypadku moich wysokoporowatych włosów najlepiej sprawdzają się oleje;) Od czasu do czasu mogę sobie pozwolić na maseczkę bogatą w proteiny. Ocet stosuję wyłącznie w płukankach, gdy moje włosy znajdują się w dobrym stanie. W przeciwnym wypadku mogę pomarzyć o gładkiej tafli...
OdpowiedzUsuńjestem na etapie odkrywania płukanek zakwaszających (wiem, mam spóźniony zapłon) i chyba moim włosom takie specyfiki nie przeszkadzają, ale nie zamierzam robić ich częściej niż raz w tygodniu..muszę przetestować jeszcze żółtko...
OdpowiedzUsuńChętnie popodziwiam twoje zdj z odrościkiem :D pochwal się ;))
OdpowiedzUsuńZastosuję się do Twoich rad :)
OdpowiedzUsuńJeżeli robię płukankę z octu, cytryny, lub hibiskusa, wrażliwe końce przykrywam najpierw odżywką. Robię płukankę, a później spłukuję z długości pozostałości kwasu i odżywki. Dzięki temu włosy u nasady korzystają, a na długości nie cierpią. :)
OdpowiedzUsuńJuż niedługo będziemy mieć naturalne włoski:))
OdpowiedzUsuńI takie maseczki będą nam o wiele bardziej służyły:))
Zapuszczenie odrostów trwa:D
Nawet nie wiesz jak się cieszę, że o tym napisałaś, bo ostatnio czytałam o płukance z octu i już byłam gotowa ją tworzyć. Mam zniszczone włosy, więc raczej by się u mnie nie sprawdziła tak jak żółtko i cytryna, po których przywitałam na głowie przesuszenie. Tak czy inaczej bardzo dziękuję za te informacje! :)
OdpowiedzUsuńWitaj. mam takie małe pytanko. już od dłuższego czasu jestem włosomaniaczką, wypróbowałam wszystkie możliwe specyfiki i pomyślałam, że czas spróbować półproduktów. Co poleciłabyś mi kupić na początek, bo nie wiem kompletnie jak się za to zabrać? mam długie ciemne włosy, niefarbowane, średnio lub niskoporowate, grube i gęste. Z góry dziękuję za odpowiedzi:)
OdpowiedzUsuńhttp://www.blondhaircare.com/2012/10/poprodukty-kosmetyczne-ktore-mnie.html :)
UsuńTwój blog jest po prostu skarbnicą wiedzy, bardzo dziękuje że dzielisz się swoimi doświadczeniami,
OdpowiedzUsuńhej,
OdpowiedzUsuńwybaczcie, że piszę trochę nie w temacie, ale potrzebuję Waszej pomocy. Moje włosy bardzo wypadają (na 99% jest to łysienie androgenowe):( Dodatkowo są suche, cieniutkie i bardzo się plączą, szczególnie te blisko twarzy. Suszę je naturalnie, piję siemię, jem witaminy, stosuję szampony bez silikonów, stosuję odżywkę i maskę Alterra. Nakładam olej z pestek winogron (mieszkam odżywkę i olej i taką mieszanką psikam włosy suche lub mokre). Błagam Was, a szczególnie Ciebie Natalio o pomoc, bo moje włosy są jedną wielką tragedią, a jeszcze kilka miesięcy temu nie miałam z nimi żadnych problemów:(
Hej, udaj się jak najszybciej do specjalisty. Uważaj też na miksturki, które wcierasz w skórę głowy, ponieważ czasami to one wzmagają wypadanie. 3mam kciuki! :*
UsuńMoje włosy uwielbiają żółtko, dodaję do masek i odżywek, olej rycynowy też niezastąpiony :)
OdpowiedzUsuńŻółtko+ rycynowy olejek powoduje u mnie lepsze falowanie ;)
Natalio,
OdpowiedzUsuńMam małe pytanko, niezbyt na temat, ale mnie ciekawi Twoja odpowiedź. Próbowałaś kiedyś herbaty z pokrzywy? Przeglądam Twojego bloga od niedawna i nie trafiłam na taki post, a jakoś nie mogę znaleźć możliwości wyszukiwania na blogu. A ciekawa jestem Twoich wrażeń, opinii i osądu, czy warto :) Chciałam się też dowiedzieć, czy wysyp na twarzy może być rezultatem takiej kuracji, bo pokrzywa ma przecież działanie oczyszczające.
Z góry dziękuję za odpowiedź.
Magda :)
Tak, popijam często pokrzywę :) Może powodować wysyp :)
UsuńTez stosowalam taka kombinacje na początku i żadnych efektów, od momentu naprawe swiadomej pielegnacji (wiedzac jak wygladaja dopieszczone, a jak skrzywdzone włosy) nie uzywałam żółtka, pewnie dlatego, że mam sprawdzoną kreatyne
OdpowiedzUsuńU mnie maseczka z żółtka totalnie się nie sprawdziła,strasznie wysuszyła włosy do tego przez cały dzień musiałam chodzić z tym smrodkiem na głowie :)
OdpowiedzUsuńTyle jest tych sposobów, a trzeba bardzo uważać. Twoje włosy i tak są przepiękne! :)
OdpowiedzUsuńTroszkę nie na temat, ale wypatrzyłam w sklepie 'colour remover' (dekoloryzator...?), który nie zawiera amoniaku ani utleniaczy. Czy uważasz, że coś takiego bardzo zniszczyłoby średnio porowate włosy?
OdpowiedzUsuńOj, nie mam pojęcia, ale pewnie tak ;)
UsuńRegularnie stosuję płukanki z octu winnego. Cytryna na moje włosy działa niczym pianka - utrwala skręt ;)
OdpowiedzUsuńCytryny nie stosuje bo nie jestem blondynką i nie chce aby włosy pojaśniały ale ocet jabłkowy pokochałam i służy mi dobrze. Żółtka natomiast jeszcze nigdy nie stosowałam.
OdpowiedzUsuńTydzień temu farbowalam włosy henna. Farbowalam nią juz 4 razy i do końca sie nie zmywa. Włosy zaczely mi strasznie wypadac. Co mam zrobić?
OdpowiedzUsuńocet żółta i inne odżywiacze działają najlepiej kiedy stosuje sie je na SKÓRĘ głowy aby dodać subs org i mikroelementów mieszkom włosów... się nie dziwcie, że wysuszają
OdpowiedzUsuńWitam :) na wstepie chcialam napisac ze Twoj blog jest genialny :) od niedawna zabralam sie za ratowanie moich wlosow poniewaz sa zniszczone i wysuszone po rozjasnianiu i probuje na wszelkie sposoby je uratowac, aby nie musiec ich scinac, przynajmniej do czasu mojego wesela. Jestes pierwsza osoba, ktora wytlumaczyla na swoim blogu czemu zoltko i cytryna nie zawsze sa dobre (na innych blogach zoltko jest zawsze zachwalane a ja sie dziwilam czemu moje wlosy wygladaja po nim tak fatalnie). Chwilowo stosuje calonocne olejowanie a moja maska wyglada nastepujaco: oliwa z oliwek, olej arachidowy, olej kokosowy, kropelka oleju rycynowego i miod, pytanie czy nie za duzo tego jak na jedna mieszanke, czy nie zaszkodzi? Moze cos zmienic? Bardzo prosze o porade :) uff ale sie rozpisalam, moj pierwszy komentarz w zyciu na jakimkolwiek blogu :)
OdpowiedzUsuń