Opalanie końcówek ogniem świecy znane jest na świecie od dawna (w Polsce było modne w latach 90.), ale dzięki modelkom Victoria's Secret znów zrobiło się o nim głośno. Postanowiłam sprawdzić, czy gra jest warta świeczki. ;)
Velaterapia - co to jest?
Velaterapia to nic innego jak opalanie końcówek włosów za pomocą ognia świecy, którego celem jest zlikwidowanie rozdwojonych i połamanych końcówek bez potrzeby skracania długości włosów. Włosy niszczą się na różnej długości, dlatego nie zawsze podcięcie włosów o kilka centymetrów rozwiązuje problem.
Fryzjer podczas zabiegu skręca mocno cienkie pasma włosów wokół własnej osi, a następnie opala każde pasmo ogniem w taki sposób, aby pozbyć się wszystkich wystających z niego pojedynczych końcówek. Następnie spalone włoski są wyczesywane szczotką lub odrywane palcami. Na koniec włosy zostają umyte, głęboko nawilżone i wymodelowane.
Przebieg zabiegu zobaczycie na tym filmiku:
oraz w tym reportażu:
Według zwolenników tej metody zniszczone włosy stają się jedwabiście gładkie, wyglądają na zdrowsze i mocniejsze. Cały zabieg trwa ok. 2-3 godziny i towarzyszy mu nieprzyjemny zapach palonych włosów.
Po lewej: końcówka włosa przycięta nożyczkami | Po prawej: końcówka włosa opalona ogniem
Źródło: książka Wszystko o włosach (1987)
Źródło: książka Wszystko o włosach (1987)
Wśród włosomaniaczek dużo bardziej popularna jest metoda przycinania pojedynczych końcówek ostrymi nożyczkami, której nie jestem zwolenniczką.
Jeśli zniszczonych końcówek jest niewiele, metoda ta jest skuteczna, ale w przypadku włosów mocno połamanych lub rozdwojonych, może doprowadzić do efektu choinki (końcówka podcięta nożyczkami jest krótsza i sztywna, dlatego chętniej odstaje od reszty włosów, a włosy tracą nadaną wcześniej formę).
Warto pamiętać, że odstające włoski nie muszą wcale oznaczać łamliwości. Na głowie niemal każdy włos różni się długością, co wynika z cyklu życia włosów. Przycięcie lub opalanie końcówek może jest dobrym sposobem na zespojenie złamanego lub rozdwojonego włosa, ale nie pozbędziemy się dzięki temu odstających włosków. Możemy je za to wygładzić za pomocą emolientowych kosmetyków oraz odpowiedniej stylizacji. :)
Moja opinia o velaterapii
O metodzie opalaniu końcówek ogniem słyszałam już kilka lat temu, ale dopiero przez ten cały internetowy szał postanowiłam sprawdzić, na czym dokładnie polega. W tym celu poświęciłam pasemko swoich włosów wyrastających nad karkiem, które zawsze jest najsłabsze ze względu na liczne otarcia (o ubrania, poduszkę itp.).
Skręciłam mocno cienkie pasmo, a następnie opaliłam je ogniem. Faktycznie spaleniu uległy jedynie wystające końcówki (zarówno zdrowe, jak i osłabione), a zabiegowi towarzyszył niezbyt ładny zapach. Po rozczesaniu pasmo było pogniecione, przypominało suche włosy spalone prostownicą, ale nie było ciepłe. Opalone końcówki zakończone były jasną bądź ciemną kulką, która powstała na nich w wyniku stopienia keratyny. W porównaniu do gładkiego pasma, które nie miało kontaktu z otwartym ogniem, pasmo opalone było szorstkie i kulki mocno wyczuwalne, ale nie straciło blasku.
A wrażenia po umyciu włosów? Kulki nadal są wyczuwalne, a pasmo jest lekko pogniecione. W moim przypadku gra zdecydowanie nie jest warta świeczki. ;)
Velaterapia jest zapewne skuteczna przy bardzo mocno zniszczonych włosach, których końcówki na całej długości są suche, szorstkie, odbarwione, zakończone białą kulką, rozwarstwione i połamane. Po opaleniu wyglądają na pewno dużo lepiej, dlatego też aniołki VS, których włosy są intensywnie stylizowane, doczepiane i farbowane są zadowolone z tej kuracji.
Z doświadczenia wiem, że włosy wyglądają najlepiej wtedy, gdy są minimalistycznie pielęgnowane i rosną w spokoju. Rezygnacja z zabiegów, które niszczą włosy, prosta emolientowa pielęgnacja i regularne podcinanie włosów są może bardziej czasochłonne, ale za to dają rezultat w postaci prawdziwie zdrowych włosów.
A Wy co sądzicie o opalaniu włosów ogniem?
Może miałyście okazję wypróbować tę metodę?
PS Nie próbujcie tego w domu. Keratyna w kontakcie z otwartym ogniem ulega nieodwracalnemu zniszczeniu, dlatego bez odpowiedniego doświadczenia można sobie zrobić więcej szkody niż pożytku. Nie dajcie się też nabrać na ogromną liczbę zdjęć w Internecie z efektem przed i po.
Efekt "po" to zwykle wynik keratynowego prostowania lub innego zabiegu, który wydobywa blask i gładkość włosów, a nie samego opalania końcówek. Przykład:
Źródło: Instagram
Kilka dziewczyn z The Long Hair Community regularnie przypala końcówki, ale mnie ta metoda nigdy nie przekonywała. Może niesłusznie, bo zdjęcia które pokazałaś są niezłym dowodem, ale jednak od początku nie mogę się pozbyć wrażenia, że taka przytopiona końcówka będzie słabsza.
OdpowiedzUsuńTo już wolę S&D, czyli wycinanie pojedynczych końcówek nożyczkami, jeśli w ogóle musiałabym sięgać po metodę pozbywania się pojedynczych rozdwojeń. Robiłam to przez jakiś czas regularnie, później przestałam bo końce wyraźnie się przerzedzają. Nie ma to jak proste podcinanie całości włosów ;)
Te zdjęcia są nie prawdziwe, przecież jest napisane żeby nie nabierać się na takie. Czytanie ze zrozumieniem się klania
UsuńTobie w takim razie również się kłania i pozdrawia ;) Pisałam o końcówkach i o ich zdjęciu, nie o zdjęciu całych włosów. O tym to nie trzeba nawet czytać żeby wiedzieć, że jest nieprawdziwe.
UsuńW zasadzie to pewnie jest prawdziwe, ale po takich zdjęciach wszyscy myślą, że opalanie końcówek wygładza i nabłyszcza włosy, podczas gdy taki zabieg eliminuje jedynie zniszczone końce, a za nabłyszczenie i nawilżenie odpowiadają kosmetyki. :)
UsuńDokładnie. Ciekawe jaki jest podpis do tego zdjęcia na IG. Czy ktoś napisał że to po opalaniu końcówek, czy po opalaniu końcówek... i czymś jeszcze ;) Swoją drogą, ciekawe jakie to produkty i zabieg, bo efekt niezły.
UsuńNigdy o tym nie słyszałam :O
OdpowiedzUsuńWow nie słyszałam o tym chyba bym sie bała spróbować.
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie spróbowała, włosy są łatwopalne i już widze jak cała głowa mi się pali. Za duże ryzyko. Dbać o włosy i podcinać i problem rozwiązany. Tak to widzę. Wiadomo że pielęgnacja potrzebuje dużo czasu żeby dać efekty ale jak coś się zaniedbało to trzeba czekać.
OdpowiedzUsuńO nie nie nie! Nie dbam o włosy z taką zaciekłością jak kiedyś, notorycznie przypalam je prostownicą, ale żywym ogniem?! Gdyby ktoś zbliżył się do moich włosów z zapalniczką, włożyłabym mu ją w nos :D Ale podziwiam Cię za odwagę :)))
OdpowiedzUsuńTeż miałam o tym ostatnio u siebie napisać kilka słów, bo zrobiło się na ten temat bardzo głośno i jak dla mnie bez powodu. Uważam że takie podpalanie końcówek podobne jest do wycinania pojedynczych rozdwojonych końców :)
OdpowiedzUsuńPoruszyłaś ciekawy, niecodzienny temat :) bardzo unikatowy i przydatny post, nie wydaje mi sie, by w Internecie bylo tpod dostatkiem tego typu konkretnych, subiektywnych informacji na temat opalania wlosow. ;)
OdpowiedzUsuńPierwsze co mi przyszlo do glowy.. czy to nie jest czasem aby ryzyko spalenia sobie wlosow (daj Boze "tylko" wlosow)? ;D tzn domyslam sie, ze nie, skoro metoda ma dosc zwolenniczek i jest przeprowadzana w salonach fryzjerskich, ale jak to sie dzieje? ;)
Wszystko wygląda tak jak na filmikach, jeśli się mocno skręci kosmyk :)
UsuńNatalko i dziewczyny, czy macie jakieś produkty na zbyciu? przepraszam, że spanuję ale dom dziecka w Brodach (Świętokrzyskie) ogłosił, że dla ich domu dziecka potrzebne są szampony i inne środki czystości, ja chciałabym pomóc ale jestem za granicą. Tak więc pomyślałam może zrobimy wspólną akcję?
OdpowiedzUsuńJasne, z chęcią się przyłączę, szczególnie, że na Instagramie też były takie prośby! Napiszę posta w przyszłym tygodniu, potrzebuję czasu na organizację akcji. :))
UsuńAleż ten zabieg musi śmierdzieć za przeproszeniem. Nie znoszę zapachu palonych włosów. Jak dla mnie to trochę wymyślanie. Nie poddałabym się takiemu zabiegowi. Zdecydowanie nie mam do takich szaleństw zaufania :)
OdpowiedzUsuńO kurcze! Myślałam, że dostane zawału podczas czytania tytułu. Nigdy w życiu, od razu wyobraziłam sobie pochodnie z włosów, nie ma takiej opcji. Nawet jeśli moje włosy ostatnio z bajkowych nagle okropnie się popsuły.
OdpowiedzUsuńOd poczatku podchodzilam do tego sceptycznie, zdecydowaniie wole stracic tych pare cm niz palic sobie wlosy:)
OdpowiedzUsuńCiekawe ale ja bym się w życiu na takie opalanie nie zdecydowała :/
OdpowiedzUsuńNie bałaś się, że całe włosy zajmą Ci się ogniem i spłoną? :D
OdpowiedzUsuńŻeby tylko włosy...
UsuńNajpierw przypaliłam pojedynczą końcówkę, a potem ostrożnie podeszłam do eksperymentu. Wszystko przebiegło identycznie jak na filmikach :)))
UsuńNie znałam tego sposobu ale nie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam o takiej metodzie na zniszczone włosy i raczej nie jestem do niej przekonana. ;)
OdpowiedzUsuńjakoś coraz mniej ciekawy ten Twój blog, zauważyłam też że coraz rzadziej tu zaglądam, wieje nudą.Najpiękniejsze włosy miałaś jak były za łopatki, osobiście nie rozumiem po co trzymasz taką długą pajęczynkę, wiem, wiem uważasz inaczej ale każdy może wyrazić swoją opinię. Kiedyś bardzo mnie ciekawiłaś, poddając interesujące pomysły. Teraz już nie. Wypaliłaś się Natalio, a woje włosy straciły blask.
OdpowiedzUsuńO Boże.. czy Ty też z Karaczanów i celowo piszesz takie nietrzymające się kupy, pozbawione sensu rzeczy, które ewidentnie zieją jakąś niechęcią, nienawiścią i chęcią zrobienia komuś krzywdy dla własnej zabawy? ;D wieje nudą to z Twojego życia jak widać po zostawionym komentarzu ;D
UsuńA może problem tkwi w tym, że temat włosów nie jest nieskończony i wszystkie informacje są łatwo dostępne, w przeciwieństwie do stanu sprzed 2-4 lat? :) Chętnie spełnię Twoje oczekiwania, tylko musisz mi o nich najpierw opowiedzieć. Moje włosy nigdy nie wyglądały lepiej według mnie. Ostatnie zdjęcia robiłam w cieniu, stąd nie było widać blasku. :)
UsuńNatalio masz piękne włosy i bardzo lubie twojego bloga. Jest w mojej top 4 a blogó czytam dużo ! <3
UsuńCieszę się :* :)
Usuńto jest tylko moje zdanie, każdy ma prawo mieć inne. Śmieszą tylko takie zapatrzone w ten blog i autorkę lizuski :)))) Ja nie hejtuję całości (widać że nie potraficie czytać ze zrouzmieniem) byle tylko podlizać się autorce. Mam prawo mówić co myślę. Napisałam przecież że kiedyś Natalia była dla mnie inspiracją, ale teraz niestety już nie. Czy od razu musicie przybierać takie pozy. Nie muszę wszystkiego lubić i po to jest chyba miejsce na komentarze aby pisać nie tylko pochwały ale także negatywy jeśli mi się coś nie podoba. A ty M. nie wyciągaj pochopnie wnioskuj. W przeciwieństwie do ciebie stać mnie na własne zdanie. Po prostu zmieniam bloga :) Miłego wieczorku życzę :)
UsuńCzy z Karaczanów czy nie, Twój komentarz miał na celu zrobienie komuś przykrości. Moje zdanie jest takie, że skoro piszesz takie komentarze, to najwyraźniej coś z Tobą nie tak ;) wzajemnie, miłego dnia, lepszego niż poprzednie. ;)
UsuńOdnoszę wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku lat utarło się dziwne przekonanie (nie tylko w blogosferze), że człowiek, który zwyczajnie jest życzliwy dla drugiego człowieka, bo darzy go sympatią, jest lizusem. Jeśli naprawdę, Anonimku, w taki sposób zapatrujesz się na uprzejmość, to podejrzewam, że otaczasz się w życiu tylko wrednymi ludźmi... W takim wypadku bardzo Ci współczuję. Ja jednak myślę, że życie staje się przyjemniejsze zarówno dla nas jak i dla innych, kiedy chamskie uwagi i złośliwości zostawiamy dla siebie i po prostu nie zadajemy się z ludźmi, za którymi przepadamy, natomiast całą tę drogocenną energię, którą niektórzy marnują na "hejtowanie" zużywamy na dobroć w stosunku do tych, których kochamy, lubimy, szanujemy i doceniamy za ciężką pracę. :) Nie wiem, czy można to nazwać "lizustwem", ale oczywiście masz prawo uważać, jak chcesz. A ja z kolei na szczęście mam prawo nie brać tego pod uwagę. :) PEACE & LOVE
UsuńSandra, kociara - lizuska Natalii ;)
Ach, no i oczywiście, jako rasowa lizuska, zapomniałam dodać, że również uwielbiam ten blog, wynoszę z niego mnóstwo ciekawych informacji i jak na razie tematyka mi się ani trochę nie znudziła :))
UsuńSandra
Anonimku z 17:29
UsuńMoze Cie zaintersuje:
http://waitbutwhy.com/2014/10/religion-for-the-nonreligious.html
Nie trzeba sie tak napinac...
Zycze lepszego samopoczucia :)
Nie ukrywam, że nigdy o tym nie słyszałam, ale jakoś takoś nie ciągnie mnie do tego zabiegu ;x
OdpowiedzUsuńRównież musze przyznać ze nie słyszałam o tej metodzie :) pozdrawiam i zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://maxi-beauty.blogspot.com/2015/07/anti-age-dla-wosow.html
Z jakiej książki/broszury pochodzą zdjęcia końcówek? :) Jeśli chodzi o to zdj. po prawej stronie to warto mieć na uwadze, iż różnie wyglądają końcówki obcinane metodą na tępo i na pióro (pod kątem). No i inaczej będą wyglądały po strzyżeniu na sucho i na mokro... Opisana przez Ciebie metoda jest ciekawa, ale ja bym się na nią nie zdecydowała :)
OdpowiedzUsuńRacja, to jest bardzo ważne. Pod zdjęciem jest źródło :)
UsuńSłyszałam ale sama bym się nie poddała ! zsikałabym się chyba :D hah ! Po wyjściu od fryzjera to każdy zabieg jest rewelacyjny lecz pytanie czy każdy pozostawia dłuższy trwalszy efekt? Ja chodzę na maski,sauny czy na zastrzyki regeneracyjne lecz jest to krótkotrwałe i często to powtarzam - te zabiegi :)
OdpowiedzUsuńDokładnie o tym samym myślałam. Gdy zmyje się cienki film z włosów (pochodzący z kosmetyków), ciekawe jak wyglądają po opaleniu. :D
UsuńGdzieś o tym czytałam, ale nie pamiętam dokładnie gdzie... może u Anwen?
OdpowiedzUsuńTak czy siak bałabym się próbować. Jeszcze włosy by mi się zapaliły i co by było :D
Wczoraj czytałam na Onecie i się zastanawiałam czy któraś z włosomaniaczek napisze o tym post. :D Od początku nie wyglądało mi to na jakieś cudo. Podejrzewam, że jest z tego więcej szkody niż pożytku.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę... A to dlaczego ostatnio zrobiło się o tym tak głośno, sposób stał się popularny?
OdpowiedzUsuńOkazało się, że aniołki VS stosują tę metodę i świat oszalał. :D ;)
UsuńNo tak tak, było na początku tekstu. ;) Chodzi mi o to, czy one pokazały jak to robią, czy to tylko plotka?
UsuńPokazały na zdjęciach :) Wpisz w google Alessandra Ambrozio velaterapia :))
UsuńTeż się przeraziłam już przy samym tytule, a jak doczytałam o co chodzi... Przed oczami pojawił się obraz mnie samej biegającej w panice w kółko z głową płonącą jak pochodnia ;D Nie, dziękuję za takie atrakcje. Chyba zostanę przy nudnym podcinaniu końcówek co 4 miesiące ;)
OdpowiedzUsuńMoże ktoś pomóc, kilka tygodni temu zdecydowałam się na wcieranie maski we włosy (po myciu) za pomocą szczotki TT, zastanawiam się czy tak częste jej używanie nie rozdwoi i nie połamie mi końcówek?
OdpowiedzUsuńTT nie powinien im za bardzo zaszkodzić, chociaż ja i tak zmieniłabym TT na grzebień z szeroko rozstawionymi zębami.
UsuńMusisz obserwować włosy :) jesli wlosy są pokryte dużą ilością maski i traktujesz je delikatnie to nie powinno być wielszych zniszczeń :) możesz wypróbować metodę 'wcierania' masek dłońmi, bo wtedy wytwarza się ciepło, które wzmacnia dzialanie kosmetyku :)
UsuńD.
Pierwsze słyszę o takim czymś...:)
OdpowiedzUsuńpierwszy raz o tym słyszę... mnie to trochę przeraziło :p chyba bym tego nie zrobila :)
OdpowiedzUsuńhej Natalia, dziękuję za post, jednak nie wypowiem się w jego temacie, bo pierwszy raz o czymś takim słyszę. Mam natomiast pytanie dotyczące Pro Fiber Loreal. Byłam na takim zabiegu, włosy były niesamowite! proste, sypkie, ale odkąd stosuje maskę i szampon samodzielnie, po wysuszeniu, niesamowicie się puszą... jak Ty używasz swoich produktów, może masz na to radę? I czy podczas tej kuracji, mogę stosować oleje? Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńMożesz stosować oleje. :) Moje nie puszą się na szczęście, ale dużo bardziej niż maskę lubię booster. :) Masz w zestawie serum? Może z serum (nawet innej marki) lepiej zadziała?
UsuńDziękuję za odpowiedź! niestety serum mi nie zaproponowano. Ja też wolę booster. :) ale boję się, że nie domyję oleju tym szamponem... I czy ten zestaw trzeba stosować cały czas, czy stosujesz także inne maski/odżywki? :)
UsuńEmulguj olej najpierw maską :))
UsuńNa początku (2 tyg) stosowałam tylko zestaw, ale mam tyle kosmetyków czekających na swoją kolej, że stosuję wszystkie wymiennie :)
UsuńMoim zdaniem nie jest to dobre rozwiązanie, raz ktoś może upalić sobie zbyt dużo włosa powiedzmy ktoś niedoświadczony, ogień przeskoczy z włosa na włos a jak ktoś na włosach ma lakier czy gumę to po prostu wszystkie włosy mu/jej spłoną :) Tak na serio, raczej to nie jest dobry sposób, zostawia białą gulkę/końcówkę którą i tak zerwać trzeba więc włos jest bardziej poszarpany na tym końcu niżeli ładnie precyzyjnie przycięty ostrymi nożyczkami/maszynką. Potem jak się dba i nakłada silikonowe sera zabezpieczające nie ma mowy o rozdwojonych końcówkach. Ot nowość, hit szał i kit.
OdpowiedzUsuńPo ostatnim podcięciu w czerwcu nie zauważyłam jeszcze ani jednej rozdwojonej, więc nie będę kombinować. :)
OdpowiedzUsuńNigdy o tym nie słyszłam, ale bałabym się zaryzykować i spróbować takiej metody. :) Włosy plus ognień jakoś mnie nie przekonuje. ;)
OdpowiedzUsuńwg mnie najlepszym rozwiazaniem na regeneracje włosow sa te szampony w miare dobrej cenie : sh.st/c8wE1
OdpowiedzUsuńNigdy o tym nie słyszałam, ale chyba bym się na taki zabieg nie zdecydowała. Brzmi dość przerażająco.
OdpowiedzUsuńMam pytanie trochę z innej beczki. Od kilku lat farbuję włosy, ale żaden kolor nigdy nie trzymał się na nich dłużej niż 1,5 tygodnia, zawsze pozostawiając rudy odcień. Odkąd zaczęłam czytać między innymi Twojego bloga i dowiedziałam się o różnych składnikach szamponów, zastanawiam się, czy SLS-y mogą być przyczyną szybkiego wypłukiwania się farby z włosów? Dziękuję bardzo za odpowiedź, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZa wypłukiwanie farby obwiniałabym bardziej porowatość, choć SLS/SLESy też mogą mieć znaczenie. :)
UsuńA czy znasz w takim razie jakiś sposób (o ile istnieje oczywiście ;)), żeby kolor się nie wypłukał z porowatych włosów?
UsuńEmolienty i ściągnie łusek (chłodna woda) :)
UsuńDroga Natalio :* na fb ktoś udostępnił post ze dziewczyna nie myła włosów i skówy głowy przez 5 lat i twierdzi że nigdy nie miasla tak pięknych i zdrowych włosów . Jak myślisz czy to możliwe? a w dodatku w komentarzach dużo osób pisało ze nie uzywa szamponu i ze pierwsze dwa tyg to masakra ;o a potem jest super ze skora glowy sama sie oczyszcza O_O.Co o tym sądzisz jak dla mnie to małoprawdopodobne ;/ . Pozdrawiam :**
OdpowiedzUsuńTak, słyszałam o myciu włosów samą wodą, nawet chciałam przetestować, ale nie mam czasu. :D
UsuńNatalia, stosowałam oleje, emolienty bojąc się puchu po hemuktantach. Co prawda składów za bardzo nie ogarniam, ale jak zauważyłam wcześniej były w lepszym stanie. Jak zdążyłam zauważyć to pewnie przez mieszankę w składach(emolienty i hemuktanty), bo osttanio były suche, szopowato-sianowate itp, a stosowałam głownie emolienty i co sie okazało-brakowało im hemuktantów. Także dziewczyny emolienty super, ale bez nawilżaczy włos niemiłosiernie suchy i sztywny:)
OdpowiedzUsuńDla mnie metoda raczej odstraszająca; bałabym się wypadku.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o tym słyszę, i moje włosy jednak nie są do tego stworzone, przynajmniej tak mi się wydaje :)
OdpowiedzUsuńRównież pierwszy raz słyszę i nie wiem czy bym się odważyła :) Boje się prostownicy stosować, a co dopiero ogień :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że ty też to zrobiłaś! O.o Rozumiem, że to jakaś z tych nowych trendy pomysłów, ale ludzie bez przesady!! ;O To gorsze niż prostownica, to palenie dosłownie ogniem..
OdpowiedzUsuńNatalko , DZIĘKUJĘ z całego serca :) Uwielbiam :) Ania
OdpowiedzUsuńAniu, ale za co? :) :) :)
UsuńPrzyznam szczerze, że ja dopiero teraz na to trafiłam i jestem w szoku :)
OdpowiedzUsuń