Nagy Nikoletta | Miss Węgier 2015
źródło: enmg.hu
źródło: enmg.hu
W ostatniej ankiecie dla Czytelników (KLIK) kilka osób wspomniało, że bardzo lubi tę serię wpisów, dlatego po dłuższej przerwie przychodzę z opisem kosmetycznego świata na Węgrzech. Jego autorką jest Natalia, która wcześniej opisała dla Was włosową sytuację w Meksyku oraz Norwegii.
_________________________________________________________________________________
Cześć!
Swego czasu zaproponowałam,
że opiszę także kosmetyki węgierskie. Węgry to kraj znany mi najsłabiej z
opisanych, więc komentarze czytelników pewnie wniosą więcej niż sam tekst, ale skoro do tej
pory nikt nie zgłosił gotowości opisania, przesyłam ;)
Pozdrawiam serdecznie!
Natalia (Dziadova)
W sieciówkach
Sieci drogeryjne
rozpieszczają. Znajdziemy i Rossmanna, i DM. Jeśli chodzi popularne marki
zagranicznych koncernów, widać duże podobieństwo w asortymencie na rodzimym i
węgierskim rynku. Dostaniemy więc wszystko, czego dusza zapragnie i do czego
jesteśmy przyzwyczajone (Elseve, GlissKur, Aussie, Nivea, Dove, Timotei i wiele
innych). Do tego, w DM dochodzą lubiane przez wiele osób i naprawdę atrakcyjne
cenowo linie Balea i Alverde. Większość kosmetyków obu marek zawiera alkohol,
ale wybór jest tak ogromny, że nawet osoba z suchymi i wysokoporowatymi włosami
może znaleźć coś ciekawego (jak chociażby fantastyczne emolientowe serum w małych tubkach Balea Professional Oil Repair Express lub olejek do włosów Alverde Haarol Mandel Argan.
Ziołowa tradycja
Zarówno w sklepach
sieciowych, mniejszych drogeriach i marketach, można kupić rodzime specyfiki do
włosów. Najbardziej popularnym węgierskim producentem wydaje się być Herbaria z
seriami Banfi, Bojtorian i Csalan, dostępnymi niemal wszędzie. Wszystkie to
produkty ziołowe, z nieco inną kompozycją– Banfi ma przewagę wciągu z chrzanu, Bojtorjan
– łopianu, a Csalan – pokrzywy. Legendarną wcierkę Banfi Hajszesz kupiłam,
używałam i subiektywnie oceniam jako najlepszy produkt tego typu, z jakim
miałam do czynienia. Na powstrzymanie wypadania poleca ją naprawdę wiele osób.
Kolejnym (znanym i lubianym
od lat) producentem, którego kosmetyków nie uświadczymy nad Wisłą jest Helia. W
ofercie produktów do pielęgnacji włosów znajdziemy szampon, balsam i wcierkę.
Wszystkie z przewagą ziół w INCI (balsam Helia ma naprawdę dłuuugi i imponujący
skład i u osób, których skalp lubi zioła, działa cuda).
Z rzeczy godnych uwagi
rzuciły mi się także w oczy olejki Aromax – zarówno te eteryczne i bazy do
masażu, jak i gotowe mieszanki (przeważnie bazujące na oleju jojoba, z migdałów
i orzeszków makadamia). Wprawdzie z definicji służą do ciała, ale bardzo
przyjemnie spisują się stosowane do olejowania włosów (ten zapach!).
Wysokopółkowym (i słabiej dostępnym) odpowiednikiem Aromaksu wydaje się być
Manna – ceny są odpowiednio wyższe, ale wybór olejków do aromaterapii,
naturalnych olejów i maseł wprost powala.
Mając na myśli już nie tylko
rodzime marki, ale ogólne wrażenia, trend włosowy na Węgrzech jest chyba dość
zbieżny z tym, co widzimy w Polsce – wybór jest szeroki, a poza kosmetykami
koncernów i sieci, dużą popularnością cieszą się też produkty odwołujące się do
natury, przynajmniej w nazwie (m. in. Biola, GeroVital, Vitacare, Dr Organic,
Sunfleur, Radico Organic i Organique).
Co ciekawe, mimo że moim
pierwszym skojarzeniem kosmetycznym z Węgrami była maska Kallos, to nie
spotkałam jej w żadnym z odwiedzonych sklepów ;)
_________________________________________________________________________________
Jeśli mieszkacie na Węgrzech bądź często tam podróżujecie i chciałybyście coś dodać, będę czekać na Wasze komentarze. :) Jeśli z kolei przebywacie poza granicami Polski, zdążyłyście dobrze poznać rynek pielęgnacji włosów danego kraju i chciałybyście się podzielić swoją wiedzą z czytelniczkami, piszcie na kontakt@blondhaircare.com. :)
Do tej pory pojawiły się:
jak się zbiorę w sobie, to opiszę Portugalię :)
OdpowiedzUsuńSuper <3
UsuńTo ciekawe, bo nigdzie nie spotkałam się z tego typu kosmetykami - przy okazji następnej wizyty sprawdzę na pewno.
OdpowiedzUsuńZa to Kallosów widziałam masę, zwłaszcza w sklepach "wszystko za 1 euro"
BANFI! Mój zwycięzca w kategorii najbardziej śmierdzących wcierek - sfermentowany chrzan to jest to :) Rozdałam kilka odlewek i dziewczyny były bardzo zadowolone z działania - już po nałożeniu czuć mrowienie, tylko ten "zapach" może po pewnym czasie odrzucać. Szampon Banfi - już lepiej, chociaż jak na mój nos to trochę pachnie basenem - fajny, mocny oczyszczacz.
OdpowiedzUsuńKallosy są we wszystkich sklepach fryzjerskich, a sporo ich tam w Budapeszcie, jeden prawie naprzeciwko hali targowej, Hair Club na Erzsebet Krt. ALE najtańsze Kallosy są w dyskontach typu "chińskie rzeczy" "wszystko za 5zł" "jedzenie, proszki do prania, szampony, sprzęt domowy". Tam też najtańsze są maski np. GlissKur.
Moja ukochana wcierka to Herba Vita z olejkiem z drzewa herbacianego. Fantastycznie odświeża skórę głowy, spowalnia przetłuszczanie.
Dużo jest sklepów z indyjskimi rzeczami, tam bez problemu można znaleźć wszystkie oleje, wodę różaną, zioła itp.
No tak, Aga, Ty tam przecież mieszkasz! :))
UsuńO, to wiele wyjaśnia w temacie mojej Kallosowej rozkminy - jeżdżąc po kraju rowerem, trzymałam się z dala od większych miast, a w sklepie ,,wszystko za piątaka" nawet nie spodziewałam się Kallosa ;)
UsuńWcierka, o której piszesz, jest dostępna w sieciach czy raczej mniejsze sklepiki i drogerie?
Oczywiście uogólniłam, bo ja dłużej tylko w Budapeszcie mieszkałam, z innych miast to tylko kilka dni w Pecs (KOCHAM TO MIASTO). Ale DM i Rossmanny tam są chyba wszędzie :)
UsuńHerba Vita jest w DM-ach, stoi przy Banfi i tych wcierkach z kofeiną (do nich jakoś nigdy nie poczułam pociągu, ta kofeina na szarym końcu i sam alkohol)... foto opakowania: http://bit.ly/1UooMEH - kosztuje chyba jakieś 799Ft. Wysłałam ją jednaj znajomej i jest bardzo zadowolona, na kilku osobach przetestowałam i też im się spodobała :)
Jeszcze co do Banfi - w centrach handlowych mają zazwyczaj swoje sklepiki, sama firma to HERBARIA, mają różne ziołowe wymysły, jakieś herbaty, olejki eteryczne. Na pewno jest taki sklepik w tym wielkim centrum na pętli Kobanya (po drodze z/na lotnisko), jeden jest też znowu naprzeciwko hali targowej.
Do podcinania polecam salon Cut$Club pod adresem Frankel Leó utca 8 - to jest pierwszy przystanek po moście Małgorzaty. Z panem z tego salonu pogawędziłam na targach kosmetycznych i zaskoczył mnie wiedzą typowo włosomaniaczą :D
Super wiadomości! :)
UsuńMoje włosy przy następnej wyprawie powinny dzięki Tobie zyskać jeszcze więcej :)
Ja też w pierwszej chwili pomyślałam o Kallosie, a jednak nie jest aż tak popularny :)
OdpowiedzUsuńPS. Ja chętnie opiszę sytuację w Niemczech (mieszkam tu), jeśli jeszcze nikt się nie zgłosił :)
OdpowiedzUsuńMogę też przygotować wpis o Chinach, może nie jestem ekspertem, ale byłam tam kilka razy i często zdarza się też, że proszę kogoś, kto stamtąd wraca o zrobienie zakupów.
Daj znać, czy jesteś zainteresowana :)
No jasne! :)))
UsuńSuper, to daj znać, czy i kiedy mam się zabrać do pisania :)
UsuńKirei, czekam z niecierpliwością zarówno na Niemcy, jak i Chiny, ale jednocześnie nie popędzam :* :))
UsuńOk, dam znać, jak tylko coś przygotuję :)
UsuńOd siedmiu lat mieszkam na stale w Tunezji, chętnie opiszę dostępne tutaj produkty. Może zdjecia sklepowych półek z kosmetykami do włosów by się przydały?
OdpowiedzUsuńSuper by było! W końcu do Tunezji bardzo często jeździ się na wakacje. :-)))
UsuńHej. Od jakiegoś czasu czytam twojego bloga, dodałam sobie do zakładek i jest to obowiązkowa codzienna lektura :) Mam pytanie - jaki jest według ciebie najlepszy sposób na zejście z farbowanych włosów blond do naturalnego koloru? Dwa lata temu obcięłam włosy bardzo krótko i coś mnie wzięło na blond (dotychczas farbowałam na ciemny brąz). Jasne włosy bardzo mi odpowiadają i pasują do mojej urody, ale po tym okresie rozjaśniania, codziennego prostowania i suszenia zrobiło się z nich...siano. I przypadkowo trafiłam na twój blog. Wdrożyłam już niektóre metody i zasady pielęgnacji (m.in. zrezygnowałam z prostownicy, nakładam olej, używam wcierki oraz maski). Chciałabym również wrócić do naturalnego koloru (mysi blond - jak to określiłaś w swoim poście znak rozpoznawczy słowianek). I tu zaczyna się problem, ponieważ włosy mam mniej więcej już do barków, chodzę co 3 miesiące podcinać, ale chcę zapuszczać. Znajoma przywiozła mi z Niemiec taki spray rozjaśniający do włosów balea. Jeszcze go nie używałam, mam zamiar dopiero jak pojawią się większe odrosty i pryskać nim na odrosty tylko obawiam się czy nie zniszczy mi za bardzo włosów. Twoje włosy są piękne i chciałabym osiągnąć w przyszłości taki efekt, ale już właśnie z naturalnymi włoskami. Co byś poradziła? Będę wdzięczna za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńPoczytaj o zatarciu granicy odrost-farbowane włosy, którą ja zrobiłam :)) http://www.blondhaircare.com/2014/10/a-jednak-farba-moje-wosy-w-nowej.html
UsuńBardzo dziękuję :) Przyznam, że jeszcze nie zdążyłam tego wpisu przeczytać wcześniej. Efekt jest świetny, ale chyba będę musiała poczekać na większe odrosty, bo niestety popełniłam ten błąd i 9.01. położyłam farbę na włoski, więc muszę teraz wykazać się odrobiną cierpliwości. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńKiedyś namiętnie jeździłam na Węgry, szkoda, że nie byłam wtedy wlosomaniaczką i nie interesowałam się kosmetykami:P
OdpowiedzUsuńNatalio, ja chętnie przygotuję post o kosmetykach w Turcji, mieszkam tu kilka miesięcy i z ciekawością poznaję tutejszy rynek kosmetyczny :)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo się cieszę! :-)))
UsuńHej :) Mimo, że jestem stałą czytelniczką bloga... to niestety tylko czytelniczką. W praktyce moje włosy są totalnie zniszczone. Przez 1,5 roku namiętnie prostowałam włosy. Dopiero teraz dotarło do mnie, jak wyglądają. Straciłam ich jakąś połowę. Są popalone i połamane do wysokości ucha. Końcówki są przerzedzone, wiszą jak smętne strąki, szybko się puszą i wywijają... Nie mam pojęcia co robić, a nie chcę obcinać ich drastycznie, bo zapuszczałam bardzo długo... Co robić, jak w ogóle zacząc z nimi pracowac? Są wysokoporowate i zmasakrowane... Jest jeszcze dla nich jakaś nadzieja?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jeśli ich nie podetniesz, jeszcze długo ich nie zapuścisz, bo uszkodzenia postępują w szybkim tempie i lepiej to "przerwać". Pozostałe informacje znajdziesz na blogu, niestety nie ma drogi na skroty, a ja nie jestem w stanie przepisać całego bloga w tym komentarzu :) Mogę jedynie podpowiedzieć, abyś postawiła na emolienty (maski, olejowanie). Powodzenia! :)
UsuńHej :). Dzisiaj zauważyłam, że wypada mi dużo włosów koło skroni, malutkich baby hair, zwłaszcza przy dotyku. I mam pytanie, czy uważasz że jest to normalne, baby hair są słabsze i pod wpływem dotyku mogą wypadać? Dodam tylko, że zaczęłam się przejmować, że może to typ łysienia androgenowego.. ale oglądając stare zdjęcia stwierdzam, że już jako 13 latka miałam zakola więc chyba po prostu taka moja "uroda", po prostu obawiam się że może to nie jest normalne.. :(
OdpowiedzUsuńKilka dziewczyn już mi się skarżyło na podobny problem. Cykl życia włosów obejmuje też baby hair, więc one mają prawo wypadać tak samo jak długie, stare włosy. :)
UsuńOk dziękuję :). No tak wiem, ale one są takie krótkie więc mam wrażenie, że to młode włosy, poza tym zazwyczaj ich wypadanie jest nagłe przez jakiś okres. Ale mam nadzieję, że to normalne i wszystko się poprawi, w każdym razie dziękuję i miłego wieczoru :)
UsuńWybacz Natalio, że nie na temat ale od wczoraj próbuję wysłać do Ciebie maila z historią powrotu do naturalnych włosów ale wiadomość nie dochodzi do Ciebie (przychodzi mail, ze nie dostarczono wiadomości)Czy mogę wysłać Ci kilka maili, bo być może za duży rozmiar jest tego jednego?
OdpowiedzUsuńNo jasne :) Wszystkie konta mam na gmailu, więc zmiana adresu pewnie nie pomoże. :(
UsuńHej :) Czy mogłabym Ci przesłać zdjęcia swoich włosów z powrotu do naturalnego koloru? Czy do tej kategorii wpisów zalicza się zejście z nieudanego "ombre" od połowy włosów? Dodam, że różnica jest kolosalna i już zupełnie wróciłam do naturalnego koloru :)
OdpowiedzUsuńNo pewnie! czekam :) blondhaircare@gmail.com :)
UsuńWysłałam :) Dołączyłam także opis :)
UsuńHej :) mam pytanie, czy maska drożdżowa Babuszki Agafii przy dłuższym stosowaniu na skalp może doprowadzić do przetłuszczania się włosów u nasady? jestem w trakcie stosowania drugiego opakowania i zauważyłam, że moje włosy (a właściwie nasada, bo końce są normalne gdy góra jest już przetłuszczona) szybciej się przetłuszczają niż wcześniej. Włosy myję szamponem isana professional power volumen a potem nakładam maskę na skalp na około pół godziny pod foliowy czepek, na resztę włosów nakładam jakąś inną odżywkę. Będę wdzięczna za odpowiedź :) Pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuńTak, to może być wina maski i obciążenia włosów u nasady/skóry głowy. Oczyść je SLESem :)
Usuń