Ostatni post z tej serii pojawił się w listopadzie, więc czas nadrobić zaległości. :) Styczeń i luty minął mi spokojnie, ale jednocześnie dużo energii poświęcałam pracy, co zawsze odbija się na blogu (nie lubię tego). W międzyczasie zajmowałam się urządzaniem domu i czyhałam na promocyjne loty, aby w końcu polecieć na wakacje.
Wiecie, że jeszcze nigdy nie leciałam samolotem i panicznie się tego boję? ;) Jako niczego nie świadoma nastolatka wsiadłam do najwyższej kolejki świata Colossos* w Heide Parku w Soltau - strach przed wysokością i prędkością mnie przerósł i od tamtej pory unikam atrakcji, które wiążą się z jakąkolwiek wysokością. W tym roku postanowiłam zwalczyć strach przed lataniem i.. trzymajcie kciuki. :)
Wyprzedaże
Jeśli śledzicie mojego bloga wnikliwie to pewnie wiecie, że nie jestem zakupoholiczką, ale budzi się ona we mnie podczas wyprzedaży. ;) Wtedy uzupełniam szafę o wszystkie ponadczasowe niezbędniki. Na tegorocznych wyprzedażach kupiłam aż 7 par butów (wszystkie potrzebne), trencz, jeansową koszulę i kilka sweterków.
1. Trencz z Zary, świeżo wyjęty z paczki <3
2. W Aldo trafiłam na -70% wyprzedaż, więc kupiłam mokasyny i klasyczne, czarne szpilki, w Zarze kupiłam przecenione o 50% botki i balerinki z noskiem, a w Prima Modzie przejściowe botki.
3. Złoty naszyjnik, który dostałam od cioci na komunię i który idealnie wpisuje się w aktualne trendy. :)
4. Moje pierwsze w życiu Conversy. Zastanawiałam się jeszcze nad takim kolorem (KLIK), ale ostatecznie wybrałam uniwersalny granat. :)
Podczas wyprzedaży kupiłam też zielony obrus na wiosnę i świąteczny ręcznik kuchenny w Home&You oraz zestaw noży Gerlach (KLIK).
W końcu dorobiliśmy się też lustra (Ikea) - ponad 4 miesiące żyłam tylko z małym, okrągłym lusterkiem.
Manicure hybrydowy
W lutym rozpoczęłam też swoją przygodę z manicure hybrydowym - na zdjęciach moje pierwsze dzieła. Byłam na szkoleniu w Akademii Semilac, ale o tym opowiem Wam w jednym z kolejnych postów. :)
Poznań
Poznański Stary Rynek nocą, oprószony śniegiem. ♥ A obok pyszne fit-danie w Dąbrowskiego 42.
Mój ulubiony spacerniak w różnych warunkach pogodowych: śnieg, przedwiośnie i deszcz. :)
Blondhaircare.com w prasie
W styczniu wzmianka o mnie i o blogu pojawiła się w Claudii, gdzie wymieniłam kilka swoich ulubionych kosmetykach i w Wysokich Obcasach, gdzie opowiedziałam co nieco o minimalizmie w pielęgnacji włosów, o którym truję Wam na blogu od ponad 2 lat. :)
Na Międzynarodowych Targach Poznańskich (a dokładniej na Targach Ślubnych) co 2 minuty leciała z kolei reklama mojego bloga - taką miłą niespodziankę zrobił mi kolega, który pracuje w firmie wynajmującej ekrany led. Nagrałam ją sobie na pamiątkę. :)
A na ostatnim zdjęciu mała zajawka nowego szablonu, na którego czekam już od ponad roku! Sama siebie podziwiam, że jeszcze walczę o to, aby się pojawił, ale mam nadzieję, że niebawem to nastąpi.
W styczniu byłam na roczku Olka i na 70-tce Cioci.
Dostałam też skrzynkę jabłek, które zamieniłam w sokowirówce na soki.
Dotarły do mnie... kokony jedwabników z Aliexpress. Nie doczekałam się za to zyskującej coraz więcej sławy esencji Andrea, którą zamówiłam już na początku stycznia...
Dostałam też skrzynkę jabłek, które zamieniłam w sokowirówce na soki.
Dotarły do mnie... kokony jedwabników z Aliexpress. Nie doczekałam się za to zyskującej coraz więcej sławy esencji Andrea, którą zamówiłam już na początku stycznia...
Styczeń i luty to przełomowy czas dla moich włosów - w końcu nabrałam ochoty na naukę fryzur. :) Nie ukrywam, że zainspirowała mnie do tego moja bratanica Zuzia, która ma 10 lat, a w kilka minut wyczarowała na moich włosach fryzurę z pierwszego zdjęcia. W dodatku z pamięci. :-)
W styczniu skusiłam się na Elementarz Stylu, który zbiera masę pozytywnych opinii. Książkę czyta się bardzo lekko i przyjemnie, i choć poruszane są w niej przyziemne, od dawna znane mi tematy, uważam, że jest przyjemna i naprawdę pięknie wydana. Przeczytałam ją w jakieś 3 godziny - ma 240 stron, przy czym tekst i zdjęcia zajmują mniej więcej tyle samo miejsca.
W Biedronce kupiłam maskę złuszczającą zrogowaciały naskórek i pozytywnie mnie zaskoczyła - zaczęłam go gubić już po kilku dniach i od tamtej pory cieszę się gładkimi stópkami. Takie maski stosuję bardzo rzadko, aby nie zaburzyć naturalnego procesu złuszczania.
To tyle na dziś - mam nadzieję, że miło spędziliście czas czytając moje krótkie podsumowanie. Wpadłam tylko na chwilę, bo dziś wyrywamy chwasty w ogródku - zaczynamy przygotowania do wiosny i sadzenia roślin. :) Miłego dnia!
Też nigdy nie latałam. Udanego lotu życzę :) Gratuluję wzmianek w gazetach. Świetne fryzury :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFantastyczny mix ;) Wyprzedażowe łupy fantastyczne :D
OdpowiedzUsuńŚwietne zdjęcia . ;)! Ładny ten kolorek na paznokciach ale najbardziej zaciekawiły mnie kokony jedwabników ;p
OdpowiedzUsuńTeż mnie to ciekawi :o Zdradzisz Natalio do czego one są?
UsuńDo oczyszczania twarzy :D
UsuńJa zazwyczaj jak jestem na targach poznańskich to na turystycznych.
OdpowiedzUsuńtakie wpisy powinny pojawiać się częściej ! :)
OdpowiedzUsuń*.* cieszę się :)
Usuńzazdroszczę wyrywania chwastów, też mi się marzy ogródek :)
OdpowiedzUsuńMarzenia się spełniają:)) wystarczy im pomóc ;)
Usuńwszystkie kosmetyki do włosów są przecenione? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem właśnie. Słyszałam, że są tez oleje :))
UsuńHa, też żyję na obecnej stancji bez lustra... W dodatku nie wiemy ile jeszcze tutaj pomieszkamy, a Ikea daleko ;) Szaleństwo z butami ja miałam z kolei jesienią, kiedy wyczaiłam mega promocję w Gino Rossi! Miesiąc temu dowiedziałam się właśnie, że nie tak trudno robić hybrydy w domu - czekam więc na post o tym!
OdpowiedzUsuńBardzo łatwo!! :) Napiszę w przyszłym tyg :)
UsuńBardzo lubię takie wpisy. :)
OdpowiedzUsuńco to za kolory z semilaca? pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń047 :)
Usuń"kupiłam 7 par butów.. wszystkie potrzebne" :DD
OdpowiedzUsuńTrencz śliczny, mam bardzo podobny z New Looka :)
:)))
UsuńHybrydy świetne *,*
OdpowiedzUsuńhttp://ibaginska.blogspot.com/
też lubię wyprzedaże / sama siebie nazywam SKUZĄ :))/ , wtedy bez wyrzutów sumienia kupuję różne mniej i bardziej potrzebne rzeczy :).
OdpowiedzUsuńTrencz super, swoj kupilam w stradivari rok temu.
Al.
Ja tylko potrzebne hehe. Duzo pracy to wymagalo, ale się udało :)
Usuńświetny Mix :)
OdpowiedzUsuńdaj proszę link do conversów :)
OdpowiedzUsuńNie jestem teraz na kompie, ale zerknij na moj instagram. Tam pod zdjeciem (tym wcześniejszym) podalam model :)
UsuńPiękne są te zdjęcia :) Jakim aparatem je robisz? Używasz programów do obróbki czy tylko instagramowe filtry? Bardzo mi się podobają ich kolory.
OdpowiedzUsuńNa bloga Canon 600d, instagram to głównie telefon + filtry :)
UsuńIle pięknych butów! <3
OdpowiedzUsuńa można wiedzieć gdzie lecisz? :)
OdpowiedzUsuńNa pewno napiszę, ale niedługo :))
UsuńZuzia wyczarowała piękną fryzurę! Próbowałam taką zrobić siostrze ale coś nie wyszło ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia. Paznokcie są śliczne!
OdpowiedzUsuńPiękne fryzury :)
OdpowiedzUsuńNie za bardzo rozumiem jak można NIEŚWIADOMIE wsiąść do kolejki, która jest tak cholernie wysoka, że trzeba głowę zadzierać, żeby ją dobrze zobaczyć, ponad to na wejściu rozdawane są mapy parku i są opisane atrakcje, więc w jakimś stopniu musiałaś zrobić to świadomie ;] ja osobiście wspominam Colossos jako najlepszą i najbardziej oldschoolowa kolejkę na jakiej jechałam - 110 km/h robi wrażenie :D ale i tak największy podziw, że jest to drewniany rollercoster :D
OdpowiedzUsuńNie miałam świadomości, że mam aż tak silny lęk wysokości, bo nigdy nie miałam okazji się o tym przekonać. Co w tym dziwnego? ;)
UsuńTo mnie zdziwiło, że o swoim jak mówisz silnym lęku przekonałaś się dopiero na tak hardcorowej atrakcji, a nie zauważyłaś tego wcześniej chociażby stojąc na balkonie, bądź jakimkolwiek innym wysokim miejscu, zastanawiam się skąd wzięłaś odwagę, żeby tam wsiąść w ogóle, samo patrzenie na nią może przyprawić o lęk wysokości :D
UsuńNo właśnie różnie to u mnie bywa i nie wiem od czego to zależy. Wiele razy byłam na najwyższych piętrach poznańskich wieżowców (na balkonie) i się nie bałam, bez problemu wchodzę na ambonę dla myśliwych (moja koleżanka nie weszła), ale pod szklaną barierę na tarasie w Galerii MM (koment poniżej) nie podejdę i boję się zejść z latarni ;)) Także nie wiem...
Usuńmusi być w takim razie jakiś dodatkowy czynnik, mój chłopak na przykład wchodził ze mną wiele razy na różne wysokości pomimo, że też ma lęk wysokości i ogólnie wygląda to tak - na latarni stilo się bał, na trzech koronach na szczycie się bał, a na ambonę wchodziliśmy i było ok, jechaliśmy kolejką na kasprowy wierch i też było ok jazda wyciągami narciarskimi też przebiegała bezstresowo i doszliśmy do wniosku, że on się bardzo boi wysokości, ale tylko tam gdzie wieje silny wiatr. Colossos też go trochę pokonał, bo zrobiło mu się niedobrze i nie chciał już za bardzo jeździć, na szczęście dotarliśmy tam pod koniec zwiedzania :D cóż w każdym razie życzę by lot samolotem przebiegł Ci w miarę bezstresowo i kto wie może uda Ci się jednak pokonać lęk, tym bardziej, że jesteś osobą mającą naprawdę poukładane w głowie i umiesz dobrze korzystać z logicznego myślenia, więc to pewnie kwestia czasu jak sobie w głowie poukładasz, że nie ma się czego bać ;) trzymam kciuki :)
UsuńWyciągów narciarskich też się nie boję (żadnego rodzaju). :) Wydaje mi się, że u mnie chodzi o rodzaj (stabilność) podłoża/materiału - tor kolejki jest drewniany, a schody na latarni metalowe, ale mają lekką konstrukcję (kratki), barierka w galerii szklana. :) W tym samym Heide Parku jeździłam bobslejami i innymi, i w ogóle się nie bałam, a nawet stałam kilka razy w kolejce, aby się przejechać. ;)
UsuńŚwietne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPs. trzymam kciuki:*
OdpowiedzUsuńA po co kupiłaś kokony jedwabników?
OdpowiedzUsuńZ ciekawości:) do pielęgnacji twarzy :)
UsuńZ ciekawości:) do pielęgnacji twarzy :)
Usuńile butów! Łowy udane jak wdać :)
OdpowiedzUsuńJestem pod ogromnym wrażeniem Twoich włosów...Tak, że czytam wszystkie Twoje posty od początku. Właśnie skończyłam 2013 r. :) Już teraz jednak chciałam podziękować Ci za tyle wiedzy i motywacji, którą przekazujesz...
OdpowiedzUsuńSwoją drogą - Twój Kiciek bardzo podobny do mojego, hihi :)
Oczywiście dodaję do obserwowanych :)
Buziaki :)
Miło mi bardzo :)))
UsuńNaprawdę nigdy nie leciałaś? to znaczy, że podróżowałaś autem/ autokarem? samolotem latam paręnaście razy do roku do domu - traktuję jak autobus i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńTak :) Autokarem lub samochodem (Chorwacja, Paryż, Czechy, Słowacja itp.) lub promem (Szwecja). Ale w końcu postanowiłam się przełamać, bo marzenia trzeba spełniać :D
UsuńJa na Colossosa nie odważyłam się wejść, za to lot samolotem dla mnie jest przyjemny, mimo lęku wysokości (boję się choćby podejść do barierki na tarasie widokowym w Galerii MM!), więc jak Colossosa przeżyłaś, to podziwiam i samolot nie powinien być Ci straszny, w końcu nie jest to skrzypiący wagonik! :D Trzymam kciuki, żeby polowanie na wakacje się udało :) A kolekcja zakupionych butów, imponująca!
OdpowiedzUsuńJeju, mam to samo! :( Jak stały tam tuje to swobodnie podeszłam, a teraz zimą jak jest czysty taras to nie mogłam podejść do tych szklanych barierek :( Colossosa przeżyłam naprawdę ledwo, jak oglądaliśmy zdjęcia to wszyscy się ze mnie śmiali :D
UsuńNatalko czy pomysł zrobienia delikatnych refleksów jest jeszcze aktualny? Mam podobny odcień i kusi mnie zmiana na wiosnę- bardzo interesuje mnie ten temat.
OdpowiedzUsuńNa razie mam trochę spraw na głowie, ale ta opcja jest nadal aktualna (ważne, aby refleksy były naturalne) :))
UsuńNie masz się czEgo bać!! Ja się strasznie bałam lotu . Jeszcze fryzjerka , u której byłam dzień wcZeśniej dała mi taką radę, że jeśli stanie się coś co mogłoby być jakimś znakiem należy nie wsiadać! Z rana w dniu lotu wpadłam z impetem prosto na sam brzeg otwartych drzwi - centralnie równolegle do czoła :) wsidłam , miłość czekała za wielką wodą:))! Wspominam to tak - nie patrzyłam w okno bo się bałam i miałam takie dziwne wrażenie że samolot pochyla się w stronę okna... Do lubego dotarłam z siniakiem na cZole!! :)Potem było już coraz lepiej ostatnie loty to tylko przy oknie i podziwianie widoków z góry ! To jest niesamowite jak widzisz małą plamę a za kilka chwil lądowanie :) Nie ma się czego bać!! Ma serio teraz z chęcią bym gdzieś poleciała ale obowiązki :) Kolejka jest super ale czuje, że mogłabym zasłabnąć... Serio nie lubię przyspieszania na trasie , jazdy pod górę ani takiej prędkości!!! Jak byłam na mniejszej to samolot dużo mniej " czuć" i fajnie się w nim śpi!! Tak więc kciuki trzymamy !!
OdpowiedzUsuńCóż za łowy wspaniałe i fotki!!
Pozdrawiam
Mamo Lilki, wszyscy mi to piszą/mówią :)) Dlatego postanowiłam się odważyć. Dziękuję za słowa otuchy :*
UsuńAle przepiękne widoczki u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńNatalio, żyjesz po prostu pozytywnie!
OdpowiedzUsuńNatalio, możesz napisać jak wypada rozmiarówka tych conversów? Tradycyjny model ma zawyżoną więc zastanawiam się czy w przypadku tych również musiałaś zamówić mniejszy rozmiar niż zazwyczaj kupujesz. Pozdrawiam Justyna.
OdpowiedzUsuńJa zmierzyłam swoją stopę przed zakupem i wyszedł mi standardowy rozmiar, tj. ten, który noszę (37). Okazały się idealne. :)
UsuńJakie piękne fryzury! ;-)
OdpowiedzUsuńJa też mam lęk wysokości, ogromny :-P ciekawi mnie do czego wykorzystasz kokony jedwabników :-) czekam z niecierpliwością na post o szkoleniu w akademii semilac :-) bardzo lubię takie posty jak ten, oby częściej się pojawiały ;-) pozdrawiam, Justyna :-)
OdpowiedzUsuńUważaj na semilac- byłam ogromną fanką, do czasu- dostalam okropnego uczulenia, myślałam, że zbyt długo trzymam aceton przy ściąganiu, ale odstawiłam go zupełnie a problem się tylko powiększał- puchnące, swędzące pękające bąble które początkowo wugładały jakby miały w środku wodę- nie nakładam hybryd od paru miesięcy a nadal wstydzę się swoich dłoni, bo do bolesnych bąbli i odchodzącej skóry pojawiła się onycholiza... Zastanów się proszę nad promowaniem semilac, bo jako popularna blogerka (swoją drogą jedna z moich ulubionych) masz na pewno ogromną siłe oddziaływania na czytelniczki, zresztą ja sama skusiłam się na semilac pod wpływem ochów i achów na którymś z blogów i teraz mam za swoje :( zresztą, odpuściłabym temat, ale z tego co wiem (wpisz sobie w google "uczulenie na hybrydy/semilac, jesli Cię to interesuje) to jest to coraz bardziej powszechny problem, który pojawia się po paru miesiącach użytkowania... :( a szkoda, bo kolory mają piękne.
OdpowiedzUsuńSame zdjęcia super, a włosy jak zwykle piękne :)
Pozdrawiam, N.
Mnie ogólnie się wydaje, że tak naprawdę powinno się robić próby uczuleniowe wszystkich nowych kosmetyków których się zaczyna używać, właśnie żeby później uniknąć takich smutnych sytuacji :( kup w aptece maść hydrokortyzon kosztuje niecałe 10 zł, a na pewno pomoże, bo to jest maść na właśnie taki stany zapalno-alergiczne, polecam!
UsuńZ próbami uczuleniowymi sprawa nie jest taka prosta. To, że użyłaś czegoś tysiąc pięćset razy NIE OZNACZA, że za tysiąc pięćset pierwszym nie dostaniesz paskudnej reakcji alergicznej. Próby uczuleniowe warto robić, ale powinno się mieć na uwadze, iż obcując z silnie alergizującymi substancjami możemy skończyć nawet w szpitalu (czego nikomu nie życzę) mimo, iż wcześniej nie mieliśmy żadnego uczulenia.
UsuńPrzykro mi słyszeć, że spotkała Panią taka sytuacja. Wszystkie nasze produkty posiadają Certyfikat Bezpieczeństwa, potwierdzający bezpieczeństwo i niezmienność składu. Na rynku nie istnieje jednak żaden produkt kosmetyczny, który dałby gwarancję niewystąpienia niepożądanej reakcji. Każda z naszych Klientek jest wyjątkowa, w związku z czym reakcja na substancje zawarte w naszych produktach jest kwestią indywidualną. Zależy w dużym stopniu od przygotowania płytki, higieny narzędzi, prawidłowej aplikacji produktu i jego utwardzenia oraz ewentualnych skłonności Klienta do uczuleń. Staramy się, by nasze produkty były coraz lepsze, dlatego w razie dodatkowych pytań prosimy o kontakt mailowy pod adresem ekspert@semilac.eu w celu dokładnego wyjaśnienia sytuacji. Każda opinia jest dla nas ważna.
UsuńW razie pytań - chętnie pomogę
Online Ekspert marki Semilac
Jestem wręcz oburzona wypowiedzią powyżej! Przeprasza, ale Pan/Pani ekspert jest ... pisząc takie rzeczy, że niby fakt, czy ktoś dostanie uczulenia, czy nie zależy od przygotowania płytki, czy prawidłowej aplikacji. Ponad to ktoś może nie mieć skłonności do uczuleń, a może zostać podrażniony przez chemiczny preparat, to jest tylko obrona organizmu przed szkodliwą substancją, a każdy reaguje inaczej ;/ A to, że preparat posiada jakiś tam certyfikat to naprawdę O NICZYM NIE ŚWIADCZY! Bo jak widać są ludzie, którym stała się krzywdai i certyfikat tego nie zmieni, ani mówienie komuś, że źle przygotował płytkę ;/
Usuńno cóż, to jest wypowiedż "kopiuj-wklej", którą eksperci semilac raczą wszystkie dziewczyny , które mają problem z uczuleniem.. ;) wystarczy spojrzeć na ich facebooku. To ja jestem autorką pierwszego komentarza, do którego się odnosicie i chciałabym zaznaczyć, że to nie jest tak, że jestem jedyna, bądź jest kilka-kilkanaście takich osób. liczba dziewczyn, które po około pół roku używania dostało uczulenia jest duża i rośnie... a co do hydrokortyzonu, to byłabym szczęśliwa, gdyby to było takie proste ;) samą skórę, bąble i rany leczyłam lekko 2 miesiące, żeby się jako tako zagoiły; każde mycie rąk w cieplejszej wodzie to był po prostu horror, nie wspominam o tym, jak się wstydziłam swoich dłoni. To nie było jakieśtam uczulenie, czy reakcja alergiczna, które minęły tydzień po zaprzestaniu używania produktu. wpiszcie sobie dziewczyny w google "uczulenie semilac" zanim zaczniecie komuś pisać, żeby sobie ręce posmarował hydrokortyzolem.
UsuńN.
No cóż nie wyobrażałam sobie rozmiarów Twojej tragedii wybacz, hydrokortyzon zawsze mi pomagał, jest jeszcze inna dużo lepsza i silniejsza maść, ale tylko na receptę nazywa się clobederm i przysięgam działa 100x mocniej i szybciej niż hydrokortyzon, przede wszystkim bardzo szybko blokuje swędzenie i pieczenie, a także obkurcza naczynia krwionośne zmniejszając tym wysięk jest cudowna, bardzo szybko pomogła mi kiedy miałam uczuleniowe rany po kontakcie z niklem na który jestem bardzo silnie uczulona -> http://www.atopowe-zapalenie.pl/atopedia/Clobederm_ma%C5%9B%C4%87
UsuńA co samego Semilaca to może warto zawalczyć o jakieś odszkodowanie? w końcu jest to uszczerbek na zdrowiu ;/
Szanowne Panie, oprócz wspomnianego przeze mnie Certyfikatu Bezpieczeństwa posiadamy również certyfikaty Dermastetu, a produkty rekomendowane są przez wiele osób. Wszystkie produkty są testowane przed wprowadzeniem na rynek. Składy naszych produktów dostępne są w kartach i na opakowaniach nowych produktów oraz na naszej stronie. Składniki używane przez nas do produkcji są ogólnodostępne i powszechnie stosowane w kosmetyce profesjonalnej. Cały czas jesteśmy w kontakcie z Klientkami i staramy się każdej pomóc na tyle ile możemy.
UsuńPozdrawiam
Online Ekspert marki Semilac
Ale co kogo obchodzą jakieś certyfikaty w obliczu tego co spotkało dziewczyny używające waszych produktów?! Za odpowiednią kwotę można kupić każdy certyfikat! Proszę nie mydlić nikomu oczu, bo widać jak na dłoni, że coś jest nie halo i pisanie, że ten shit testujecie nic w tej kwestii nie zmienia, widać najlepszymi testerami są klienci, a im dzieje się krzywda!!! A swoją drogą jak wyglądają te testy?? Na kim to testujecie?? Jak chcecie im pomóc to wypłaćcie odszkodowania na leczenie, zamiast siedzieć na blogu i pisać takie pierdoły! Jeżeli na preparacie nie ma wypisanych możliwych skutków ubocznych to jesteście raczej w dupie ze swoim certyfikatem! Mc Donald's musiał wypłacić odszkodowanie w wysokości ok 3 mln dolarów tylko dlatego, że nie było napisane na kubku, że kawa jest gorąca. Nawet na papierosach jest napisane, że powodują ciężkie skutki uboczne, wtedy klient robi to na własną odpowiedzialność, a co w przypadku klienta który nie zostanie o tym poinformowany? Wtedy nie wie na co się naraża!
UsuńWiele dziewczyn dostało uczulenia po około 5-6 miesiącach używania preparatów i do tego momentu rekomendowały produkt, ale jak widać te rekomendacje były tyle samo warte co i wasze śmieszne certyfikaty...
UsuńProszę bardzo odpowiedź pseudoeksperta semilac tak jak napisał anonim z 19:55 jest na zasadzie kopiuj-wklej wysyłana do wszystkich dziewczyn które mają problem -> https://www.facebook.com/Semilac/reviews/
UsuńZ tego co jest napisane na tej stronie: http://biotechnologia.pl/kosmetologia/aktualnosci/safety-assessment-czyli-ocena-bezpieczenstwa-kosmetyku-krok-po-kroku,707 to wasz gówniany kosmetyk powinien zostać ponownie poddany ocenie toksykologicznej, a raport powinien zostać uaktualniony ze względu na doniesienia o szkodliwości oraz z tego co widzę są przypuszczenia (od długotrwałych użytkowników, którzy wcześniej uczulenia nie doznali) że skład kosmetyku został zmieniony, a jeżeli tak się stało to wasz certyfikat jest NIEWAŻNY! Jak można tak oszukiwać i truć ludzi?? JAK?!
kolejny cytat potwierdzający, że wasz certyfikat jest nieważny:
UsuńDziałanie niepożądane i ciężkie działanie niepożądane
W raporcie powinny zostać ujęte wszystkie dane dotyczące działań niepożądanych (wywierających niekorzystny wpływ na zdrowie ludzkie, będące skutkiem normalnego lub dającego się racjonalnie przewidzieć stosowania produktu kosmetycznego) i ciężkich działań niepożądanych (powodujących tymczasową lub stałą niewydolność czynnościową, niepełnosprawność, konieczność hospitalizacji, wady wrodzone, bezpośrednie zagrożenie życia lub zgon) kosmetyku. Informacje mogą zawierać dane statystyczne, np. liczbę i rodzaj działań niepożądanych rocznie.
Raport powinien uwzględniać reakcję osoby odpowiedzialnej na zgłoszone ciężkie działanie niepożądane oraz kroki, jakie zostały podjęte w celu wyjaśnienia problemu. Jeżeli zostały podjęte działania zapobiegawcze i naprawcze, powinny zostać opisane.
Dr Piotr Koziej dodaje: „Safety Assessor powinien być niezwłocznie poinformowany o zaistniałych niepożądanych przypadkach, ponieważ jest on doradcą firmy i wraz z osobą odpowiedzialną dokonuje analizy możliwych przyczyn takich niepożądanych działań. Pomaga on podjąć odpowiednie kroki, aby w przyszłości takie działania nie występowały. Proszę pamiętać, że w świetle obowiązującego prawa każda najdrobniejsza zmiana w recepturze wyrobu kosmetycznego sprawia, że jest on już nowym produktem, który musi posiadać nowy komplet badań, a co za tym idzie odrębną dokumentację PIF (Product Information File) i wymaga także nowej oceny bezpieczeństwa. A Safety Assessor decyduje, w jakim stopniu zmiany wpływają na poprzednią recepturę wyrobu i jakie dokumenty czy badania muszą zostać zaktualizowane”.
cytat ze strony: http://biotechnologia.pl/kosmetologia/artykuly/ocena-bezpieczenstwa-kosmetyku,14032
Również nigdy nie latałam, a bardzo lubię samoloty :)
OdpowiedzUsuńMasz szczęście z wyprzedażami! W sumie w ostatnim czasie bylo ich naprawde sporo więc istniała możliwość obłowienia się :)
OdpowiedzUsuńTeż zamawiałam Andree i czeka już na mnie gdzieś w Polsce :D a zamawiałam ją dwa tygodnie temu :)
OdpowiedzUsuńSporo się działo:) 7 par butów- ja nigdy trzech nie kupiłam za jednym zamachem:D Ale jak potrzebne, to potrzebne:)
OdpowiedzUsuńPiękny naszyjnik, ciocia to miała nosa, co będzie dobre w przyszłości:)
Nigdy w zyciu nie wsiadlabym na taka kolejke, ja strasznie boje sie wysokosci, nie przeszkadza mi to w samolocie, ale jak tylko stane gdzies wysoko na nogi, o matko paraliz doslownie. Pracowite miesiace u ciebie byly, ale to dobrze, chociaz masz ciekawe zycie ;) Mam male pytanie, poniewaz bede w Poznaniu w kwietniu, a dosc dawno mnie tam nie bylo, jakie miejsca polecilabys odwiedzic? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMasz na myśli knajpy? :D
UsuńKnajpy czy tez jakies fajne miejsca, o ktorych sie tak nie slyszy :))
UsuńW GreenWayu uwielbiam kotlety sojowe z ryżem i sosem rozmarynowym. W Cacao Republica czekoladę klasyczną z podwójną bitą śmietaną, a w Dąbrowskiego 42 pierś z kurczaka z mozarellą. Lubię też Start (niestandardowe smaki, dobrej jakości jedzenie i hipsterski klimat). Wiele osób poleca Manekin czy Rico's Kitchen, ale dla mnie te dania są za ciężkie :) Dużo dobrego słyszałam też o Cafe la Ruina, do której planuję się niedługo wybrać :)
UsuńDzieki Natalia, na pewno wyprobujemy niektore z twoich rekomendowanych miejsc :) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńDo listy Natalii dodałabym A Nóż Widelec - niestety jest dość daleko od centrum, ale warto. Bliżej centrum, jakieś 5 min od Starego Browaru, na Wildzie, zresztą obok Startu, który też jest super, jest jeszcze fajna knajpka - Suszone Pomidory. Przy Krysiewicza (obok Półwiejskiej) Yetztu - super japońskie rameny. Cafe la Ruina na Śródce też jest spoko, zwłaszcza jeżeli ktoś lubi azjatyckie jedzenie. Poza tym całkiem fajne jedzenie jest w Drukarni na Podgórnej i w Bistro La Cocotte na Murnej. A jeżeli lubicie tradycję w luksusowym wydaniu to polecam restaurację w poznańskim Bazarze na Paderewskiego.
UsuńŚwietne podsumowanie! ;) Niedawno trafiłam na Twój blog i jestem zachwycona! Taki niezbędnik każdej włosomaniaczki :) Prostujesz włosy, czy masz naturalnie proste? Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam naturalnie proste/falowane, nie prostuję codziennie, jedynie okazjonalnie :)
UsuńTrencz z Zary jest przepiękny :)
OdpowiedzUsuńKochana Natalio prosze doradz mi co mam zrobic.Myje wlosy codziennie rano przed praca i susze suszarka zeby wyschly i jakos wygladaly bo bez suszarki wygladaja koszmarnie.Niestety sa juz dosyc zniszczone i suche .Nie potrafie przerwac tego blednego kola bo umyc musze bo rano sa bardzo nie świeże a wysuszyc tez musze bo bez tego wyglądam okropnie.Mam wrazenie ze oleje maski niewiele im pomagaja...Zastanawiam się nad keratynowym prostowaniem.Prosze doradz mi co robic.
OdpowiedzUsuńAha i nie farbuje włosów od 5 miesiecy.Maja kolor podobny do Twojego,jednak wiele im brakuje do kondycji Twojej czuprynki.
Twoja stała czytelniczka Gosia
Gosiu, a suszysz letnim/chłodnym nawiewem?
UsuńJest ciepły ale nie gorący
UsuńSpróbuj na koniec (gdy końce będą lekko wilgotne) suszyć włosy zimnym nawiewem o umiarkowanej sile.
UsuńTeż poszalałam na wyprzedażach, choć głównie dziecięcych :D
OdpowiedzUsuńPiękny ten "spacerniak" *.*
Jak patrze na te zdjecia to wydaje mi sie , ze ciesza cie takie male drobne rzeczy :D tez bym tak chciala , ale mnie ciezko zadowolic .
OdpowiedzUsuńDokładnie, bardzo mnie cieszą drobnostki. A duże rzeczy to już w ogóle :-)))
UsuńPrzepraszam, że dopiero teraz i chaotycznie, ale ostatnio jestem okrutnie zajęta. Nwm, Kochana, zdjęcia śliczne, a sam wpis bardzo krzepiący. Życzę Ci dalszych sukcesów w prowadzeniu Bloga. Dziękuję Bogu, że Cię "znalazłam", bo bardzo pomogłaś moim włosom. A wycieczka samolotem to cudowna przygoda! Ja też mam lęk wysokości, a latać uwielbiam. Nie ma się czego bać, Kochana.
OdpowiedzUsuńCałusy!!!
Szanowne Panie, sprawdzamy każdą zgłaszaną sprawę i cały czas przyglądamy się sprawie. Dlatego też w przypadku niepożądanej reakcji prosimy o opisanie sytuacji w wiadomości prywatnej, aby jak najdokładniej odnieść się do sygnalizowanych problemów. Dzięki temu będziemy mogli pomóc rozwiązać zaistniałą sytuację.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Online Ekspert marki Semilac
Warkoczyk się udał! :D dzięki! :D piękne zdjęcia. Też się wybieram na szkolenie do Akademii Semilac i odwiedzić Poznań! :)
OdpowiedzUsuń