Czas na wpis o efektach, jakie zauważyłam po wcieraniu esencji Andrea, która staje się coraz większym włosowym hitem!
Esencja Andrea - jak ją wcierałam?
Aby wcierka spełniła nasze oczekiwania i pobudziła włosy do wzrostu, najlepiej wcierać ją w skórę głowy codziennie. Ze względu na rzadsze mycie włosów mogłam sobie pozwolić na wcieranie co drugi dzień.
Niemal wszystkie wcierki obciążają moje włosy u nasady, dlatego muszę je wcierać wyłącznie na kilka godzin przed myciem. Tak też było tym razem. Rzadkie mycie głowy jest dla mnie niesamowitą wygodą (zwłaszcza, że musiałam ją myć codziennie przez wiele lat), dlatego nie chciałam z niej rezygnować.
Producent zaleca mieszać Andreę (do kupienia TUTAJ) z szamponem, ale skoro nie myję włosów codziennie i szampon spłukuję po 2 minutach, wybrałam opcję z wcierką: aktywnym ziołowym serum na porost włosów z Apteczki Agafii (można ją kupić TUTAJ).
Rodzaj skóry mojej głowy
Skóra mojej głowy jest płytko unaczyniona, przez co czasami (rzadko) bywa wrażliwa. Ma tendencję do przetłuszczania, ale tak jak wyżej wspomniałam, udało mi się unormować pracę gruczołów łojowych, dlatego zachowuje świeżość przez 2-3 dni. Gdy ją zaniedbam (niedokładnie umyję, co chwilę poprawiam włosy dłonią czy nakładam kremy blisko linii czoła), szybko wraca na 'stare tory' i zaczyna się mocniej przetłuszczać, dlatego muszę się pilnować. ;)
Efekty uboczne po stosowaniu Andrei
Podczas wcierania wcierki nie odnotowałam żadnych skutków ubocznych: pieczenia, swędzenia, szczypania, mrowienia itp.
Korzyści z wcierania esencji Andrea
Korzyści z wcierania mieszanki to przede wszystkim widoczne ograniczenie łojotoku i zniwelowanie łupieżu suchego, ale o tym pisałam Wam ostatnio (TUTAJ). Myślę, że za tym stoi aktywne ziołowe serum ze względu na zawartość przeciwgrzybiczego klimbazolu i przeciwłojotokowych ziół. Postanowiłam rozdzielić łupież i łojotok oraz zagęszczenie włosów i przyspieszenie tempa przyrostu na dwa posty, aby ułatwić czytelnikom odnalezienie na blogu odpowiednich informacji.
Liczyłam na to, że dzięki obecności Andrei, podobnie jak inne dziewczyny, będę mogła cieszyć się mnóstwem baby hair i kilkucentymetrowym przyrostem, ale... niestety nie zauważyłam pod tym względem żadnych spektakularnych efektów. Stan baby hair niemal w ogóle się nie zmienił, podobnie jak długość moich włosów, która raczej nie przekroczyła standardowego 1 cm.
Na obu zdjęciach stoję pod różnym kątem, więc ciężko "zmierzyć" dokładny przyrost. Na oko widać, że nie wynosi kilku cm.
Myślę, że gdybym wcierała produkt codziennie przez 2-3 miesiące, w wyższym stężeniu i z Jantarem, efekty byłyby dużo lepsze. Mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję, aby wypróbować taką opcję.
Esencję Andrea można zamówić wyłącznie na Aliexpress (TUTAJ) za ok. $2 albo na Allegro, gdzie jej cena jest 4 razy wyższa (składając zamówienie zwracajcie uwagę na czas dostawy - niektóre paczki wysyłane są z Polski, inne z Chin).
A Wy miałyście już okazję stosować esencję Andrea? Jak się u Was sprawdziła?
Mam nadzieję, że lepiej niż u mnie. :)
Czytałam że u kogoś przyrost wyniósł kilka centymetrów ale też natknęłam się na wpis w którym mowa była o tym że efektem był jedynie (albo aż) łupież. Gdyby skład tej esencji był znany (i nie najgorszy) to z chęcią bym ją przetestowała, w przypadku gdy skład jest zagadką wolę nie ryzykować.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie mnie nie kusi, bo jest nieprzebadana i niedopuszczona w UE, więc tak naprawdę nie mam pewności, co i w jakich proporcjach się w niej znajduje. Wolę nie ryzykować.
OdpowiedzUsuńAndrea jest na mojej obowiązkowej wishliście :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, uwielbiam aktywne serum Agafii, to z pierwszego zdjecia:)
Andrea bardzo mnie kusiła, ale jak na razie postanowiłam zrobić macerat i sama zdecydować o składzie, który przyspieszy trochę moje włosy. Jak na razie czekam aż się "przeżre" :)
OdpowiedzUsuńJa niedawno zaczęłam wcierać, wymieszałam 20 ml esencji z 10 ml jantaru :) Mam nadzieję, że coś się ruszy, sam jantar przyśpieszał porost do 2 cm, może dodatek tego produktu sprawi, że będzie jeszcze lepiej :) Obawiam się tylko łupieżu :)
OdpowiedzUsuńJa kupilam moja w UK na ebayu, opakowanie i buteleczka takie same. Uzylam z szamponem ale dostalam po niej strasznego bolu glowy, ktory utrzymywal sie caly nasteny dzien, sprobowalam drugi raz o mniejszym stezeniu i znow to samo. Dalam znajomej do wyprobowania i tez miala bol glowy. Takze niestety ale nie polecam
OdpowiedzUsuńAniamaluje też miała ból głowy, czyli Wy miałyście prawdopodobnie "tą dobrą" wersję. :)
UsuńO ile pamietam Aniamaluje czula mrowienie skory glowy a ja mialam okropny, ciezki do zniesienia bol glowy, myslalam ze moje jestem uczulona na jakis skladnik dlatego dalam kolezance do wyprobowania ale ona tez dostala bolu ktory utrzymywal sie caly nastepny dzien. Obawiam sie ze w zaleznosci od tego gdzie kupijemy to sklad znacznie sie rozni :(
UsuńRaczej nie wypróbuję, jakoś nie mam zaufania do takich "specjałów" o niewiadomym składzie...
OdpowiedzUsuńPrzesyłają chyba różne zawartości. Ponoć są też podróbki Andrei. Muszę się zaopatrzyć w swoją i sprawdzić na własnej skórze czy faktycznie działa.
OdpowiedzUsuńDokładnie, to chyba była ta druga wersja, bo z tego co pisała Aniamaluje, powinnam czuć cokolwiek, a ja nie widziałam różnicy pomiędzy wcierką a wodą. :)
UsuńCzytałam na jednym blogu, że u kogoś stosowanie tej esencji spowodowało miesięczny przyrost włosów....5 cm. Sama nie wiem. Akurat mi nie zależy specjalnie na długości włosów, ale mimo to bałabym się stosować tego chińskiego płynu. Najważniejsze, że nie było u Ciebie efektów ubocznych.
OdpowiedzUsuńJa wolę nie ryzykować i takie produkty (z niewiadomym składem, nie przebadane, bez żadnej kontroli) omijam. :)
OdpowiedzUsuńJa jestem w trakcie kuracji i widzę efekty, ale też raczej nie spektakularne. Pewnie za około tydzień je podsumuję :)
OdpowiedzUsuńNie stosowałam i raczej nie będę. To co piszą niektóre osoby odstrasza
OdpowiedzUsuńSama nie wiem, co sądzić o tych wszystkich azjatyckich specyfikach:/ ostatnio czytałam nawet o plasterkach do podnoszenia powiek (oczywiście chiński produkt;))dziewczyny, jakie macie doświadczenie z "egzotycznymi" kosmetykami?
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że u Ciebie się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńMnie też to nie przekonuje :(
OdpowiedzUsuńu mnie też zero efektu...
OdpowiedzUsuńU mnie Andrea wywołała silne swędzenie skóry głowy i łupież :(
OdpowiedzUsuńSkoro poruszyłaś znów temat wcierek to chciałabym się zapytać o pewien zabieg, o którym może słyszałaś. Mezoterapia igłowa bądź bezigłowa podobno pomaga na wypadanie włosów i je wzmacnia. Jest to dość droga impreza, ale zastanawiałam się ostatnio czy pomogłaby w moim przypadku. Nie mam prześwitów, ale włosy są bardzo cienkie i wypadają w dość sporych ilościach. Mimo dbania i prób odratowania tych nędznych piórek nadal nie wyglądają tak, jak tego bym sobie życzyła:) Zdaję sobie sprawę, że bujna czupryna to przede wszystkim zasługa genów, a w mojej rodzinie nikt chyba nie posiadał grubych włosów. Myślisz, że zabiegi mezoterapii mogą pomóc?
OdpowiedzUsuńMnie się wydaje, że ten kilkucentymetrowy przyrost u Aniamaluje to ściema i między tymi dwoma zdjęciami był dłuższy okres czasu. Czytałam u niej o tym pięciocentymetrowym przyroście w miesiąc, natomiast u innych dziewczyn albo nie było takich spektakularnych efektów, albo w ogóle narzekały na tę wcierkę. Trochę to podejrzane. Na moje oko dziewczyna chciała sobie poprawić statystyki na blogu. Na Andreę na pewno się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńMyślę, że ciężko byłoby taką ściemę zorganizować, dodając zdjęcia co miesiąc, w międzyczasie pokazując się na instagramie i snapchacie :). I zważając na fakt, że datę zdjęcia można sprawdzić za pomocą danych EXIF obecnych na każdej fotce.
UsuńBardziej prawdopodobne jest dla mnie to, że Andrea jest teraz masowo podrabiana, gdyż każdy opisuje ją inaczej - od konstystencji przez kolor, aż po zapach.
Ja jestem w trakcie testowania, mieszam z Jantarem. Zobaczymy co będzie za 2-3 tygodnie. :)
OdpowiedzUsuńNie warto ryzykować
OdpowiedzUsuńMasz piękne włosy, a efekty mimo i tak są zauważalne! Jak najszybciej zakupię ten produkt żeby go przetestować, mam nadzieję, że si u mnie sprawdzi! Ten ziołowy olejek, na pewno będzie dobry. Czekam z niecierpliwością na kolejny post i kolejną recenzję!:)
OdpowiedzUsuńDo mnie trafiła, więc miałam szczęście ;) Zaczęłam kurację 1.05.2016, co mogę powiedzieć? Bardzo dużo 'baby hair', przyrost też większy niż zwykle, co widzę po odroście. Zaraz po aplikacji trochę piecze. Ciekawy produkt, ale chyba jestem zbyt leniwa, by jeszcze kiedyś zamówić i tak sumiennie wcierać :D Używam w połączeniu z Jantarem.
OdpowiedzUsuńPatrycja.
Ja mam pytanie trochę inne, keratynowe prostowanie, zrobiłam je ponieważ miałam baaardzo zniszczone włosy po rozjaśnianiu i stwierdziłam, że lepiej zrobić to niż prostować je codziennie. Minęło od tego czas 5 miesiacy, keratyna sie wyplukala, wlosy dalej sa zniszczone tak jak były, ale nie widzę większych uszkodzeń, mysle, czy nie zrobić jeszcze raz tego, ale nagle przeczytalam na kilku blogach jak to keratynowe prostowanie dobija wlosy i sprawia, ze wygladaja ladnie tylko przez chwile a pozniej sa do scienia, co myslisz? skoro teraz nie wygladaja tragicznie (po keratynowym prostowaniu oczywiscie nakladalam oleje maski itp) to znaczy, ze wcale tto nie jest tak niszczacy zabieg i moge to zrobic jeszcze raz czy darowac sobie?
OdpowiedzUsuńUzywalam przez miesiac z kozieradka... wydaje mi sie ze jest pewna zmiana. Zdjecia tu: http://kotowilk.blogspot.com/2016/06/esencja-andrea-na-porost-wlosow-efekty.html?m=1 Chyba sprobuje jeszcze jedna buteleczke. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitam ja użyłam andrei 2razy i już ponad tydzień uporczywie boli mnie glowa,jest to naprawdę silny ból.Teraz nie wiem czy to od tego specyfiku czy zbieg okoliczności ponieważ bardzo obniżyło mi się ciśnienie.Jak myślicie czy andrea może obniżyć ciśnienie?
OdpowiedzUsuńStosuję ją (wcierke?) dopiero drugi tydzień i widzę że chyba jednak trafiłam na oryginał. Odrost jest już zdecydowanie do pomalowania (złożyło się tak, że dostałam buteleczke dzień po wizycie od fryzjera), a wysyp babyhair jest nie do ogarnięcia i narazie o lsniacym, idealnym koku mogę zapomnieć ;) po ciąży moje włosy strasznie wypadaly więc mnie to cieszy :) czytałam jednak ze włosy szybko się do tego przyzwyczajaja i potem już nie ma tak dobrych efektów. Wydaje mi się że prawdziwa Andrea działa, a reszta to po prostu podróbki :)
OdpowiedzUsuńa w jakich proporcjach mieszasz wcierkę z Andreą?
OdpowiedzUsuńUwazajcie. Ja tez kupilam ze sprawdzonego linku. Dzisiaj mylam 3 raz glowe szamponem z andrea i tyle wlosow ile mi dzis podczas mycia wyszlo to masakra. Wlosy sa w dotyku takie toporne jak sztuczne. Wywalulam to ustrojstwo bo boje sie ze przy nastepnym myciu znowu mi garsc wlosow wyjdzie.
OdpowiedzUsuńwitam, mam nadzieje, że nie uznasz tego jako "głupie" pytanie, zaczynam swoją drogępo stosowaniu skwalanu z trzciny cukrowej jako wcierki włosy sa tłuste, jak stosować wcierki z olejów by włosy nie były tłuste, zaczynam swoją "podróż" z olejowanie i wcierkami i nie znam się na wielu tych metodach, więc potrzebuje porad
OdpowiedzUsuń