Jeszcze do niedawna wszystkie ubrania zawsze miałam poukładane ciasno na półkach, przez co dopiero podczas generalnych porządków przypominało mi się, że mam bluzkę, która była modna w poprzednim sezonie albo że niepotrzebnie dokupiłam biały top, bo na półce schowane były jeszcze 2. Znacie to? :)
Projekt szafy
Dzięki doświadczeniu nabranym w wynajmowanych pokojach i mieszkaniach wiedziałam, że szafa w moim domu będzie składała się głównie z wieszaków, abym widziała wszystkie ciuchy po jej otwarciu. Zaplanowałam też kilka szuflad - osobną na majtki, skarpetki, staniki, paski i inne (buty i torebki trzymam w szafie w przedpokoju) i kilka półek (na ubrania "na co dzień").
Sposób się sprawdził, ale nie do końca. :) Choć staram się kompletować ubrania (innymi słowy nie kupuję ubrań, które nie pasują do tych, które posiadam albo w których nie czuję się dobrze) i stawiam na klasykę (sprawdza się podczas każdej okazji) i tak stając przed szafą często towarzyszy mi myśl Nie mam się w co ubrać.
Sposób się sprawdził, ale nie do końca. :) Choć staram się kompletować ubrania (innymi słowy nie kupuję ubrań, które nie pasują do tych, które posiadam albo w których nie czuję się dobrze) i stawiam na klasykę (sprawdza się podczas każdej okazji) i tak stając przed szafą często towarzyszy mi myśl Nie mam się w co ubrać.
Lookbook
Aby temu zapobiec, regularnie tworzę w telefonie (świetnie w tej roli sprawdzi się też Instagram) swój lookbook, czyli listę outfitów na różne okazje, w których czuję się najlepiej, oczywiście z tych ubrań, które mam w swojej szafie. Dzięki temu:
♦ szybko podejmuję decyzje, co na siebie włożyć danego dnia,
♦ wiem, jakie mam ubrania,
♦ wiem, jakich ubrań mi brakuje (mam na myśli bazowe elementy garderoby),
♦ wiem, które ubrania nie pasują do pozostałych lub w których nie czuję się dobrze i których muszę się pozbyć.
♦ wiem, jakie mam ubrania,
♦ wiem, jakich ubrań mi brakuje (mam na myśli bazowe elementy garderoby),
♦ wiem, które ubrania nie pasują do pozostałych lub w których nie czuję się dobrze i których muszę się pozbyć.
Jeśli tego nie robię, szybko zapominam że dana rzecz leży na mnie naprawdę dobrze (a na wieszaku wygląda niepozornie i przez wiele miesięcy po to ubranie nie sięgam) albo że doskonale pasuje też do innych ciuchów, których nie noszę, bo się od nich odzwyczaiłam.
Zgodnie z zasadą Pareto, mam tendencję do noszenia 20% ubrań przez 80% czasu (czasami mam wrażenie, że proporcja dochodzi nawet do 10/90), a dzięki lookbookowi zakładam na siebie więcej rzeczy.
Ponadto:
♦ Co 3-4 miesiące robię przegląd szafy i oddaję innym to, czego nie noszę, w czym czuję się źle (wciąż jestem sentymentalna i ciężko mi się rozstać z niektórymi ubraniami, ale pracuję nad tym)
♦ W jednej części szafy przechowuję ubrania na sezon wiosna-lato, a w drugiej na sezon jesień-zima. Aktualnie moja szafa ma prawie 5 metrów długości (z czego ja zajmuję tylko jedną połowę) i mogę sobie na to pozwolić, ale gdy jej nie miałam, latem zimowe rzeczy przekładałam w najtrudniej dostępne miejsce, a zimą to samo robiłam z ciuchami letnimi.
♦ Stawiam na jakość, a nie na ilość - nie mam wcale dużo ciuchów i bardzo się z tego cieszę.
♦ W jednej części szafy przechowuję ubrania na sezon wiosna-lato, a w drugiej na sezon jesień-zima. Aktualnie moja szafa ma prawie 5 metrów długości (z czego ja zajmuję tylko jedną połowę) i mogę sobie na to pozwolić, ale gdy jej nie miałam, latem zimowe rzeczy przekładałam w najtrudniej dostępne miejsce, a zimą to samo robiłam z ciuchami letnimi.
♦ Stawiam na jakość, a nie na ilość - nie mam wcale dużo ciuchów i bardzo się z tego cieszę.
♦ Dbam o to, aby bazowe ubrania były klasyczne (do klasycznej bazy wszystko pasuje, no i nie wychodzi z mody).
♦ Od wielu lat staram się kupować rozsądnie, ale ten temat zostawię na innego posta.
Książki o modzie, które pomogą zmienić podejście do mody:
♦ Elementarz Stylu (KLIK)
♦ Lekcje Madame Chic (KLIK)
♦ Slow Fashion. Modowa rewolucja (KLIK)
Czytając te książki, byłam zgodna z niemal każdym zdaniem, bo tego typu podejście wdrażałam małymi krokami w życie już od kilku lat. I to naprawdę działa! :) Nie ma nic gorszego niż stos jednosezonowych, kiepskiej jakości nienoszonych ubrań zalegających w szafie albo masa rzeczy, które zalegają ze względu na wartość sentymentalną. Tworzą chaos w głowie i źle wpływają na samopoczucie. Z dnia na dzień robię się coraz bardziej zła przechodząc koło swojej szafy, więc czas selekcji i porządków zbliża się wielkimi krokami. ;))
Książki o modzie, które pomogą zmienić podejście do mody:
♦ Elementarz Stylu (KLIK)
♦ Lekcje Madame Chic (KLIK)
♦ Slow Fashion. Modowa rewolucja (KLIK)
Czytając te książki, byłam zgodna z niemal każdym zdaniem, bo tego typu podejście wdrażałam małymi krokami w życie już od kilku lat. I to naprawdę działa! :) Nie ma nic gorszego niż stos jednosezonowych, kiepskiej jakości nienoszonych ubrań zalegających w szafie albo masa rzeczy, które zalegają ze względu na wartość sentymentalną. Tworzą chaos w głowie i źle wpływają na samopoczucie. Z dnia na dzień robię się coraz bardziej zła przechodząc koło swojej szafy, więc czas selekcji i porządków zbliża się wielkimi krokami. ;))
A może polecacie jeszcze inne książki? Jestem ciekawa, jakie jest Wasze podejście do tego tematu.
uwielbiam książkę Kasi Tusk i mam takie samo podejście do tematu :) klasyka jest zawsze w modzie :)
OdpowiedzUsuńsą aplikacje na androida do tworzenia takich lookbooków, jedna nawet mam (my dressing)bale nie chce mi się obfotografowywać wszystkich ciuchow, udało mi się z 1/4 i porzucilam pomysł :/
OdpowiedzUsuńJa robię zdjęcia dopiero jak coś faktycznie zakładam - wszystkich zestawów na raz nie dałabym rady :))
UsuńMam dokładnie to samo z ubraniami. Ładnie poukładam w szufladzie, a potem zapominam o połowie ubrań hah. Właśnie planuję zrobić jak Ty outfity dla siebie i potem zaoszczędzić czas na staniu przed szafą;D
OdpowiedzUsuńTo zapominanie jest najgorsze :(
UsuńFajny i przydatny poradnik :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam problemu 'w co się ubrać' i zawsze miałam mało rzeczy, nie lubię mieć dużo i nie mam żadnego sentymentu do ubrań, więc zawsze mnie zastanawia jak inni mogą mieć taki problem :D No i też nie interesuje mnie czy coś jest modne czy nie, bardzo lubię różne nietypowe rzeczy (np w gotyckim stylu) i jak mam chęć to po prostu to noszę nawet jeśli inni uważąją to za dziwaczne. Właśnie ostatnio widać na blogach chociażby, że wiele osób zmienia swoje podejście. Jedyny problem jaki miałam to to, że moje ubrania zawsze były czarne z w znakomitej więskzosći i mając je ułożone na półkach nigdy nie wiedziałam co gdzie jest, dlatego wieszaki okazały się lepszym rozwiążaniem, przekonałam się też do niektórych kolorów i bardziej zainteresowałam się dzieleniem kolorów na typy urodowe.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie widzieć u Ciebie taki wpis, pozdrawiam :)
Ja jestem sentymentalna :D Np. nie lubię wyrzucać czegoś, co dostaję od kogoś... ale chyba jeszcze gorsze jest "to się jeszcze przyda" :D
UsuńJa się tak dogadałam, żeby inni nie kupowali mi ubrań bo prawie nigdy mi się nie podobały i zaraz lądowały w pudełku do oddania innym, albo nie pasowały albo coś tam i zawsze musiałam się ich pozbywać, trochę z bólem bo to jednak prezent. Chyba pozbyłam się sentymentalności przez wynajmowanie pokoi itd. bo załóżmy masz jeden pokój w którym musisz się zmieścić ze wszystkim, do tego masz często szafę jaką wynajemca postawił i za nic nie chce jej zabrać byś wstawiła swoją więc poniekąd trzeba mieć mało rzeczy żeby to ogarnąć :D I też zależy kto jakich ubrań potrzebuje (do pracy, bardziej oficjalne, sportowe czy takie tlyko na co dzień) ja na przykład wyjściowych ubrań mam bardzo mało bo nie są mi aż tak potrzebne :)I to też jest dobre, żeby nie kupować tego czego i tak nie będziemy nosić mimo że się nam podoba i chętnie byśmy założyły ale nie ma okazji do tego.
UsuńJeśli chodzi o wynajmowane mieszkania, to jest kopalnia doświadczeń, z których można czerpać urządzając własne mieszkanie. Ja jeszcze niestety nie mam tej okazji i mój projekt szafy istnieje tylko w mojej głowie, ale jest bardzo podobny do Twojego. Okazuje się, że w innych punktach też mamy podobne podejście. Dziękuję za pomysł z lookbookiem! Na to sama nie wpadłam i będę sobie musiała takiego stworzyć. Z Twojego bloga zawsze można podłapać coś wartościowego :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa właśnie dzięki temu, że na studiach mieszkałam w wielu miejsca wiedziałam, czego oczekuję od przyszłego domu, np. wiedziałam, że musi być usytuowany od południowego-zachodu, aby zawsze było dużo słońca :) Dziękuję za miłe słowa :*
UsuńZazdroszczę takiej dużej szafy <3
OdpowiedzUsuńW moim przyszłym mieszkaniu też planuję taką i głównie z wieszakami, ponieważ (tak jak Ty miałaś) mam wszystko poskładane i poupychane i często po prostu nie pamiętam jakie mam ubrania.
Najgorsze jest wyjmowanie ciuchów z tyłu szafy gdy się spieszę, przez co wszystko się ze sobą miesza i trzeba od nowa układać. Nie znoszę tego :D
UsuńCiekawy post 😏
OdpowiedzUsuńMusze stwierdzić, że Twoje ubrania widoczne na zdjęciach z bloga, faktycznie sprawiają wrażenie spójnej kolorystyczno - stylowej całości i pozytywnie zwraca to uwagę nawet bez tego wpisu :)
OdpowiedzUsuńJa mam ubrań tak malutko, że wszystko poza bielizną i dwoma wełnianymi swetrami, wchodzi na wieszaki i... to wystarcza, bo wszystko widzę. Plus - nie muszę układać na półkach, nie znoszę tego ;)
Właściwie nie zdziwiłabym się, gdyby okazało się, że posiadane kosmetyki, razem z półproduktami i sprzętem do ich robienia, zajmują więcej miejsca niż wszystkie ubrania i buty łącznie ;)
Dziękuję :)) Chociaż często na zdjęciach jestem w domowym dresie, bo robię je spontanicznie ;) Też nie znoszę układania. :-)
UsuńZawsze można drukować na kartce A4 po kilka stylizacji i przyklejac po wewnętrznej stronie drzwi szafy :)
OdpowiedzUsuńŚliczna ta czarna bluzeczka <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam styl jaki teraz panuje te odkryte ramiona, falbanki ^^
Również marzy mi sie taka szafa z wieszakami, teraz tez mam poupychane w szafie i dzis pakujac się na wyjazd znalazlam narzutke o której zapomnialam:P
Poza tym czytam bloga od dawna i uwielbiam;) Aga.
Pomocny wpis :)
OdpowiedzUsuńJa przede wszystkim musze pozbyć się ubrań! Mam np. piękną spódniczkę, bardzo dobrej jakości. Ale ma ona jakieś 8 lat O.O a ubrałam ją z 3 razy. Zawsze przy przeglądzie szafy myśle sobie, że w tym roku to ją będe nośić! Na pewno! Takich ciuchów mam dużo więcej... Może kiedyś będzie znowu modne, moze kiedyś coś dotego dopasuje! Może kiedyś znajde buty, które będą pasować... moze może...
OdpowiedzUsuńZainsiprowałaś mnei do zmian, więc może coś z tego wyjdzie :D
Piona, mam to samo! Do tego ten sentyment, bo to od kogoś, bo przecież niezniszczone, cała szafa zawalona, a i tak chodzę w może 15 rzeczach...
Usuńja też mam podzieloną szafę na pół ale to ze względu na to, że mam problemy z hormonami i w ciągu 2 miesięcy jestem w stanie przytyć lub zrzucić tak ot 7-10kg (kilka razy w roku) więc nawet biustonosze mam w przeróżnych rozmiarach, okropność.
OdpowiedzUsuńJa mam strasznie mało ubrań, ciągle coś wyrzucam, bo mi się nie podoba, nie czuję się w tym dobrze albo jest za duże (wtedy najmniej boli, bo wiem, że schudłam :D). Przeprowadzałam się w ciągu ostatnich 4 lat chyba z 6 razy, więc mała ilość ubrań była bardzo mile widziana, bo miałam mniej do przewożenia :D Ale planuję ogarnąć swoją szafę porządnie, powyrzucać rzeczy kiepskiej jakości i zastąpić je takimi o lepszej. Też raczej stawiam na klasykę i takich ubrań będę teraz szukać, ale strasznie nie lubię kupować ciuchów i jak pomyślę o zakupach to mi się odechciewa żyć ;p
OdpowiedzUsuńJuz od kilku lat interesuje sie slow fashion I musze przyznac ze to naprawde dziala. Jeszcze nigdy w swoim doroslym zyciu nie mialam tak malej liczby ubran I jednoczesnie nie bylam tak zadowolona ze swojej szafy. Rano nie mam dylematow bo nie dosc ze 90% moich gor I dolow do siebie pasuje to jeszcze wszystkie swoje rzeczy bardzo lubie I uwazam ze wygladam w nich najlepiej jak moge. Stawiam na klasyke ale tez pozwalam sobie na jakies sezonowe szalenstwa jesli wpisuja sie one w moj styl I uwazam ze ponosze dana rzecz dluzej niz przez sezon. W tym roku nabylam np bomberke z wiskozy I choc pewnie nie skusilabym sie na nia gdyby nie byla hitem sezonu to spokojnie ponosze ja I za rok a bardzo prawdopodobnie I dluzej. W dodatku byla na wyprzedazy -70% wiec nawet jesli nie bedzie to moj ulubiony element garderoby to jakos to przezyje ��
OdpowiedzUsuńNowa tematyka bloga bardzo na plus- tak trzymac:)
Ja tez wlasnie nie umiem za bardzo pozbyć sie ciuchów. Szafę mam duża i duzo miejsca dla wieszaków ale wiecznie wieszaków mam za mało i duzo rzeczy leży na polkach. Chyba mnie zainspirowałas do inwestycji w wieszaki ��
OdpowiedzUsuńUtworzenie lookbooka to bardzo fajny pomysł, będę musiała taki zrobić :)
OdpowiedzUsuńDobry poradnik, chyba muszę zacząć robić własny lookbook ;) Ja też często nie potrafię się pozbyć starych rzeczy, bo mam do nich sentyment. Najgorsze są takie, które wyciągam co roku przy przeglądzie szafy i stwierdzam "niee, nie będę jeszcze wyrzucać, tym razem na pewno będę nosić" ;P
OdpowiedzUsuńJeśli jeszcze nie czytałaś, to polecam Ci ksiązki "Sztuka prostoty" Dominique Loreau i "Magia sprzątania" Marie Kondo. Dużo w nich przydatnych wskazowek dotyczących kompletowania i porządkowania garderoby i nie tylko, zwłaszcza dla osób ceniących minimalizm.
OdpowiedzUsuńMnie udalo sie ogarnac swoja szafe juz rok temu i teraz tylko sie pilnuje :)
OdpowiedzUsuńPokażesz całościowo swoją szafę? Jestem ciekawa jak wygląda skoro jest taka wielka 😍
OdpowiedzUsuńnie myslalas moze nad zalozeniem osobnego bloga? dla mnie ten blog to tylko i wylacznie blog wlosowy i takie wpisy mi tu zupelnie nie pasuja :/
OdpowiedzUsuńTo nie jest twój blog więc chyba nie powinnaś narzucać swojego zdania. Jest mnóstwo blogów łączących różne tematyki, ogarnianie dwóch blogów musi być bardzo męczące. Poza tym takie wpisy są bardzo okazjonalne
UsuńJa właśnie zaczęłam książkę Kasi Tusk i na jutro zaplanowałam rewolucję w szafie :) Do kosza idzie wszystko co nie pasuje, nie noszę lub zostało podniszczone a te uporczywe sentymenty każą mi to trzymać...Dodatkowo mój J. zrobi mi dodatkową półkę na buty ;) Będę też wdrażać kolejne etapy przemian...Taka zmiana mam nadzieję, że da mi wiele i wreszcie zacznę jakoś wyglądać :P
OdpowiedzUsuńJa ciągle porządkuje swoja szafe bez ładu i składu i wydaje mi sie ze jest ok a tak na prawdę ciagle nie mam co na siebie włożyć... Właśnie tak jak piszesz czesc moich rzeczy nie pasuje do pozostałych... W innych źle sie czuje... Ja jeszcze na dodatek kupuje pod wplywem impulsu ze cos mi sie spodoba u kogos itd i takim sposobem jestem we władaniu masą rzeczy które do mnie nie pasują :-D... Moj przypadek jest beznadziejny... Potrzebuje stylisty! !!
OdpowiedzUsuńA mi pomogła w uporządkowaniu szafy... ciąża. Podczas ciąży miałam 3 sukienki i jedną parę spodni i zauważyłam że dużo łatwiej mi się ubrać (nawet na ważne okazje), a taka ilość jest wystarczająca. Zaczełam wtedy nosić częścuej biżutetię. Teraz po ciąży nadal mam 5 sukienek, a porządki planuję dopiero na kolejny sezon wiosenny - jeśli nie wrócę do wagi, masa ciuchów pójdzie do oddania. Trochę szkoda, ale przynajmniej będę miała się w co ubrać ;)
OdpowiedzUsuńOdkąd sięgam pamięcią, lubiłam organizować swoje rzeczy. Mama się śmiała, że jako dziecko mogłam przesiedzieć całą noc nad układaniem zabawek, kredek, ubrań i wszystkiego, co tylko wpadło mi w ręce. Po przeprowadzce na studia, jak pewnie większość dziewczyn, zachłysnęłam się dostępnością i ceną ubrań w sieciówkach, kosmetyków w drogeriach i wszelkich gadżetów, w rezultacie czego szafki pękały w szwach, a ja wciąż nie miałam się w co ubrać i w dalszym ciągu wydawało mi się, że nie mam wielu rzeczy. Oprócz tego przepuszczałam okropne sumy w sklepach i zawsze brakowało mi pieniędzy na jakieś konkretniejsze zakupy (droższy sprzęt, wakacje itp.). Nie pomogły nawet regularne przeprowadzki (było ich blisko 10). Całkiem niedawno wpadła mi w ręce książka Marie Kondo "Magia sprzątania". Nie zainteresowałabym się nią, gdyby nie skrajne recenzje na jej temat. Podczas gdy jedni wychwalali, inni nie zostawiali na niej suchej nitki. Postanowiłam mieć swoje zdanie na ten temat i po prostu wzięłam się za czytanie. To był strzał w 10! Autorka lekkim piórem opowiada o swojej własnej historii, swoich klientach, śmiesznych i nieraz przerażających sytuacjach związanym z porządkowaniem otoczenia i o tym, jak zaskakujący wpływ ma to na jakość naszego życia. Podaje też wskazówki, jak łatwo uporządkować przestrzeń. Przyznam się szczerze, że lektura podziałała na mnie jak objawienie. Dostałam kopa do działania i przez tydzień pozbyłam się niezliczonej ilości rzeczy. Planuję przeczytać książkę jeszcze raz i zabrać się za sprzątanie ponownie, bo podczas pierwszego razu przymykałam oko na niektóre rzeczy. Polecam z czystym sumieniem każdemu, kto ma problem z zakupoholizmem, chomikowaniem czy po prostu dusi się we własnym domu.
OdpowiedzUsuńhej. :) mam do Ciebie pytanie, mieszkam w anglii i niestety nie mam dostepu do polskich wcierek do wlosow, probowałam kozieradki, ale strasznie śmierdzi i już kilka osob powiedziało mi, że pachne maggi :D na ebayu znalazłam coś takiego http://www.ebay.co.uk/itm/Vaseline-Hair-Tonic-Scalp-Conditioner-100ml-/291807060312?hash=item43f10e6158:g:PHMAAOSwXeJXdoqP co o tym myślisz? nigdy nie syszalam o wazelinie na wlosy, myslisz, ze to dobry pomysł? mam spalone wlosy, dbam o nie już od pół roku, olejowanie codziennie, ale jedynym efektem jest to, że włosy wydaja sie gładkie, ale gdy tylko położę sie spac nawet w koczku budze sie z sianem, jakby wszystkie odżywki z nich wyparowały., mimo tego, że nie musze ich prostowac bo wydaja sie nawilzone po myciu to odstaje pelno wloskow az do samej nasady. wiem, że musze je regularnie ścinać , ale nie moge pozbyć sie większosci spalonych wlosow bo są aż do nasady, niektóre pasemka wygladaja jakby mi je pocieniował jakiś fryzjer amator, są o połowe krótsze niż reszta, w sumie prawie każde pasmo jest innej długości. to po dekoloryzacji nieudanej. :(
OdpowiedzUsuńCześć :) Mam pytanie odnośnie keratynoweggo prostowania włosów, bo nigdzie nie znalazłam informacji. Moje włosy nie bardzo lubią proteiny, a okropnie się puszą. Czy jest wtedy sens prostowania?
OdpowiedzUsuńKilka razy do roku sama tak porządkuję szafę - moim głównym kryterium pozbywania się ubrań jest pytanie "Czy nosiłaś to chociaż raz przez ostatni rok?". Przeważnie spora część ubrań w tym momencie żegna się ze swoim miejscem w szafie...;)
OdpowiedzUsuń5 metrowa szafa... tylko pozazdroscic. Bardzo fajny pomysl z tym lookbookiem, ja prawie codziennie stoje przed szafa i staram sie wymyslec co by tu zalozyc, gdyz ciagle mi czegos brak. Ale zdecydowanie sie z Toba zgadzam, ze lepiej zainwestowac w klasyczne i dobrej jakosci ubrania, ktore beda sie dobrze nosic przez lata, a nie sezon. Sama nawet nie pomyslalam o wyzej wymienionych ksiazkach, a pewnie sporo bym sie z nich dowiedziala... sama trzymam wiele rzeczy bo jestem do nich przywiazana, ale chyba dzis zrobie sobie porzadki w szafie :)
OdpowiedzUsuńMasz rację w 100%! Lepiej mieć mniej ubrań ale lepszej jakości i klasycznych. Kiedyś miałam tendencje do kupowania ogromnej ilości rzeczy które wpisywaly się w aktualnie panującą modę. W pewnym momencie moja szafa była pełna dopasowanych sukienek w kwiatki. Postanowiłam je rozdać i rozsądnie podchodzić do trendów. Od tego czasu szafa odzyskała porządek a ja zaoszczedzilam sporo pieniędzy
OdpowiedzUsuńJa czesto mam problem w co mam sie ubrac, bo czesc ubran mam schowane gleboko w szafie i o nich zapominam.
OdpowiedzUsuńBrdzo ciekawy wpis, i ciekawe rozne podejscia roznych osob :). U mnie najlepiej sie sprawdza 'zasada trzech', jesli chodzi o ubrania do pracy. Mam trzy sukienki, trzy zakiety, 3 kardigany, 3 bluzki/koszule i po 3 biale, szare, czarne i kolorowe t-shirty (T-shirtow mam za duzo i chce ograniczyc). Dzieki tej zasadzie kazdego dnia wygladam inaczej, i kazda rzecz nosze srednio raz na trzy tygodnie, wiec nawet jesli ktoras z n.p. bluzek okaze sie mniej ulubiona, wlozenie jej raz na trzy tygodnie jest dla mnie akceptowalne. W tym systemie rzeczy albo sie zuzywaja, bo sie je sie czesto nosi, wiec nie zal je wymienic. Albo, jesli sa wyjatkowo trwale, jak na przyklad zakiety, to wymieniam jeden na rok. Tak, ze jedna rzecz nosze zwykle nie dluzej niz trzy sezony, a dodatkowo kazdego sezonu mam cos nowego z kazdej kategorii:), i w ten sposob zaspokajam potrzebe nowosci. Od czasu skomponowania optymalnej dla mnie garderoby, staram sie nie kupowac wiecej niz jedna rzecz na miesiac. Jak kupuje cos nowego, to pozbywam sie starego z tej kategorii. Generalnie wszystko co mam jest w ciaglej rotacji. U mnie ten system bardzo dobrze sie sprawdza.
OdpowiedzUsuńMnie zainspirowala "Magia sprzątania" Marie Kondo. I wcale nie jest o tym jak domyć zlew, ale jak "odgracić" mieszkanie. Świetna lektura. Poza tym polecam ksiażki o zarządzaniu domowym budżetem, o sposobach na oszczędzanie. Po takiej literaturze mi osobiście odechcialo sie wydawać na ciuchy :)
OdpowiedzUsuńZnam dwie pierwsze książki i dzięki nim również zrobiłam rewolucję w swojej szafie :)
OdpowiedzUsuń