Bardzo często pokazuję na blogu swoje włosy, ale w większości przypadków zdjęcia wykonuję pod ścianą w domu. ;) Ta seria postów powstała po to, aby pokazać włosy na zewnątrz, w naturalnych warunkach.
Do zdjęć nie stylizuję włosów - jedynie dzień wcześniej je myję i przeczesuję szczotką. Chodzi o to, aby wyglądały tak, jak na co dzień (no, poza bad hair days).
Sesję planuję zwykle z jednodniowym wyprzedzeniem, ale te zdjęcia zostały zrobione spontanicznie, bo spodobała mi się sceneria. Przejeżdżaliśmy obok przedszkola, które ogrodzone było kolorowym płotem z kredek - jeszcze takiego nie widziałam, a Wy? W tym poście chciałabym Wam zatem pokazać nie tylko włosy, ale też płot (:D) i wygodne espadryle, które dorwałam na promocji.
Na włosy nałożyłam wyłącznie moją ukochaną czarną maskę marokańską (KLIK). Ona doskonale dociąża, wygładza i nabłyszcza moje włosy. Jest chyba moim numerem jeden wśród masek. Właśnie skończyłam kolejne opakowanie i muszę zamówić następne.
Na koniec chciałabym Wam jeszcze przypomnieć, że dziś ruszyła wysyłka mojej książki o włosach - wszystkie paczki zamówione i opłacone do piątku zostały dziś przekazane kurierowi! ♥ Kolejne będą wysyłane na bieżąco.
Oczekujcie więc swoich paczek (dotrą we wtorek lub w środę), a także sprawdzajcie skrzynki na listy - w przypadku Waszej nieobecności kurier zostawi awizo i będziecie mieli 7 dni na odbiór paczki we właściwym dla Waszego adresu miejsca zamieszkania.
Sprawdźcie też skrzynki mailowe, ponieważ na nie został wysłany link do materiałów dodatkowych, które przygotowałam dla wszystkich, którzy zamówili książkę. :)
A jak się mają Wasze włosy w październiku? :)
I jak Wam się podoba kredkowy płot? ;)
Zdjęcia zachwycające:) Masz cudowne włosy:) Moje aktualnie przeżywają pernamentny "bad hair day", pomimo podcięcia końcówek i intensywnego odżywiania. Największy problem mam z wybraniem odpowiedniego szamponu:( Prawie każdy mnie podrażnia:( Kochana poleć coś dla ultrawrażliwej skóry z tendencją do przetłuszczania. Pzdrawiam
OdpowiedzUsuńZaobserwuj, jaki składnik powtarza się w szamponach, które Cię podrażniają i szukaj produktów bez tego składnika. Uczulać może dużo składników, więc ciężko coś zaproponować na odległość. :(
UsuńEfekt sombre dalej jest zachwycający, to była dobra decyzja! Też bym sobie takie zrobiła, ale w całym moim 300-tysięcznym mieście nie ufam żadnemu fryzjerowi (ale nie znam wszystkich :P)
OdpowiedzUsuńMoje włosy już właściwie są w większości naturalne (zostało jakieś 8cm farbowanych końców, których będę sukcesywnie pozbywać się w ciągu tego roku) i w październiku mają się bardzo dobrze. Jedynym problemem jest przetłuszczanie. Dziś wypróbuję płukankę z rumianku po zastosowaniu maski Argan Hair Dr Sante. To genialna, zrównoważona maska, bardzo ją polecam. Jest dostępna w aptekach za około 24zł/1000ml.
Chwilowo przeszła mi ochota na ścięcie wszystkich farbowanych włosów (zostałabym wtedy z włosami do połowy łopatek) oraz na long-boba, bo wiem, że gdybym to zrobiła, zostałyby mi tylko włosy o porowatości średniej ze znacznym wskazaniem na niską (moje farbowane końce są dalej wysokoporowate), które przetłuszczałyby się jeszcze szybciej i miałyby jeszcze większą tendencję do klapnięcia.
Nie stosowałam tej maski, zapisuję na liscie. :)) Można ją kupić stacjonarnie?
UsuńTak, w aptekach z takim zielono-niebieskim logo, to chyba apteka-sieciówka, nazwa mi uciekła. Aha, i można też chyba w aptekach Nowa Farmacja. Dostępna też jest mniejsza pojemność, chyba 300ml. Kascysko robiła recenzję, tu też jest skład: http://kascysko.blogspot.com/2017/02/dr-sante-maska-argan-hair-olej-arganowy.html Myślę, że ze względu na spory dodatek oleju arganowego może Ci się spodobać. :*
UsuńMaska dostępna jest także w Superpharm :)
UsuńWitam, bardzo bym chciała prosić o jakąś wskazówkę, albo poradę:)
OdpowiedzUsuńPostaram się opisać moje włosy i ich historię. Włosy mam proste, gęste ale bardzo cienkie (geny). Kiedyś były długie i nic z nimi nie robiłam, aż zaczęłam je katować. Obcięłam się na krótko, farbowałam na ciemne kolory, tapirowałam, znów rozjaśniałam i to takimi środkami, że wstyd się przyznać. Od tamtego czasu minęło już 15 lat, ale moje włosy były ciągle w kiepskim stanie. Już oczywiście od dawna nie robię z nimi takich strasznych rzeczy. Farbowałam je naprawdę sporadycznie i to zawsze tylko pasemka. Od roku nie rozjaśniałam ich wcale. Pozostała mi za to krótka fryzurka. Mocno wycieniowana, by optycznie nadać włosom objętości, bo podobno na moich włosach tylko taka jest dobra.
Ale powiedziałam dość i zaczęłam czytać Twojego bloga. Pierwszym problemem z jakim sobie chciałam poradzić, to wypadanie włosów. Okresowe i bardzo obfite. Po takim wypadaniu zawsze miałam wysyp nowych włosów. Sterczały na wszystkie strony i strasznie mnie denerwowały. Oczywiście trochę się cieszyłam, że nie zostanę łysa, ale co z tego, skoro końce oprócz tego, że wycieniowane, to jeszcze bardziej się przerzedzały.
Zaczęłam działać z początkiem tego roku. Biotebal (1 opakowanie), silica, wcierka babci Agafi (3 opakowania), codziennie herbatka ze skrzypu polnego, picie drożdży (1 miesiąc), nieśmiałe próby z olejowaniem i regularne podcinanie samych końcówek. Efekt- mnóstwo baby hair (znowu) heh, szybszy przyrost, no i jakieś takie ładniejsze się zrobiły. Byłam zadowolona, aż tu nagle boom... gdzieś tak w połowie wiosny znów zaczęły się sypać. Poddałam się. Nie byłam w stanie nic z nimi robić, bo każda ingerencja, każda wcierka, czy maseczka powodowała, że dłonie miałam obklejone włosami. Przeczekałam ten okres i zaczęłam znów od początku września. Biotebal (już drugie opakowanie), silica. Postawiłam tym razem na naturalne wcierki- ze skrzypu i pokrzywy, (wywar z nich codziennie też piję), wymieszane z np. z wywarem z imbiru, wcierka kawowa z cynamonem- te mam na razie sprawdzone i bardzo je lubię. Drożdże również piłam, ale przestałam, bo zrobił mi się okropny wysyp pryszczy. Raz w tygodniu olej na włosy. Na razie mam sprawdzone dwie mikstury- kokosowy z rycynowym i oliwa z oliwek z rycynowym. W połowie września byłam też na badaniu trychologicznym w FaleLokiKoki. Dowiedziałam się tam, że mam zdrową skórę głowy. Nie przetłuszcza się i nie łuszczy, jest dobrze ukrwiona, z pojedynczych mieszków wrastają gdzieniegdzie po dwa włosy. Zbiera mi się trochę sebum, więc za radą pań wprowadziłam raz w tygodniu peeling. Włos mam gładki, niskoporowaty (ale to widać- włosy są proste, sypkie, loki prostują się prawie natychmiast). Końcówki nie zniszczone. Za radą pań zmieniłam szampon, bo używałam Sayosa do włosów zniszczonych. Teraz mam delikatny do częstego stosowania, bo przez to, że wcierki robię codziennie wieczorem, to rano muszę umyć włosy. Skórę głowy myję rozrzedzonym szamponem i nie nakładam na nie żadnej odżywki, bo za bardzo nie wiem jakiej. Używam suszaki. Suszę nie tym najzimniejszym strumieniem, bo tym to bym suszyła godzinę, ale cieplejsze powietrze im nie przeszkadza.
Na chwilę obecną włosy wypadają w granicach normy, urosły mi troszkę za ramiona, a wychodziłam z takich trochę za ucho. Są już w miarę wyrównane, choć końce dalej są trochę przerzedzone. Tak prawdę mówiąc to mam na głowie wszystkie możliwe długości włosów z różnych okresów. Tak gdzieś 10 cm końcówek to pozostałości po rozjaśnianiu. Ale za to skronie wyraźnie się zagęściły, bo tam byłam już prawie łysa. Ogólnie jest ok, ale cały czas myślę co by tu jeszcze, bo mam wrażenie, że tak jak skóra głowy jest zadbana, tak same włosy już nie do końca. Dalej są cieniutkie i wygląda, że mam ich malutko, ale liczę na to, że jak urosną te, które rosną, to efekt będzie lepszy:) Wyglądają natomiast na zdrowe i to mnie cieszy, ale bardzo bym prosiła o jakąś podpowiedź, co jeszcze mogę dla nich zrobić. Choćby jakąś małą wskazówkę;)
Serdecznie pozdrawiam i podziwiam Twoje włosy- moje marzenie :)
Moim zdaniem cierpliwość i dobrej jakości jedzenie. :) Może jakieś produkty dla cienkich włosów zwiększające objętość? Kerasilk Repower Volume działa u mnie super <3 Gratuluję włosowych sukcesów. :*
UsuńNigdy nie przestanę podziwiać Twoich włosów, chciałabym taką gładką taflę :) Mam jeszcze małe pytanie odnośnie marokańskiej maski, czy można używać jej po każdym myciu? Mam włosy grube i niestety bardzo suche po farbowaniu na blond, chciałabym je czymś uratować :|
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Można :) Zwłaszcza przy włosach suchych. :)
UsuńTorebka z promocji w Lidlu? ;p
OdpowiedzUsuńOna jest z 2014 roku :D I wyciągnęłam ją z szafy po długiej przerwie - jest bardzo ciężka i rzadko ją noszę. Teraz już nie kupię torebki ze skóry w takich rozmiarach.
UsuńCzy jest możliwość Twojej pomocy w ułożeniu planu peh pielęgnacji włosów? Co prawda mam już kilka kosmetyków ale nie wiem czy dobrze dobrane :|
OdpowiedzUsuńDo KurczakTweety1902: Po zapuszczeniu naturalnych włosów również zaczęłam mieć problem z przetłuszczaniem czego nie miałam podczas farbowania mimo że były zawsze cienkie (i nadal są).
OdpowiedzUsuńWypróbowałam wszystkie szampony na rynku polskim i holenderskim.Jedyny skuteczny dr organic tea tree. Jedyny szamponon chyba na świecie bez efektu przyzwyczajenia skóry głowy. Naprawdę!
Anonimowy, bardzo dziękuję! <3 Na pewno wypróbuję, bo codzienne mycie jest dla mnie strasznie uciążliwe.
UsuńNatalko - Twoje włosy są idealne! Pisałam to już nie raz: są wzorem, do którego nieustannie dążę :)
OdpowiedzUsuńWłosy wyglądają rewelacyjnie :) Ten płotek z kredek jest bajeczny ;)
OdpowiedzUsuńTwoją książkę już czytam :)
*.*
Usuńnie wiem co ładniejsze: płot czy Twoje włosy czy po prostu Ty :)))))))))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i gratuluje bloga!
Dziękuję! :)
UsuńA właśnie, gdzie jest taki fajny płotek? Czasami przydałby mi się do zdjęć :)
OdpowiedzUsuńSkórzewo. ;)
UsuńPrzepiękne włosy ;)
OdpowiedzUsuń