Dziś mam dla Was pierwszą metamorfozę z puli konkursowych zgłoszeń. Zanim do niej przejdziemy, najpierw pokażę Wam nagrodę-niespodziankę, którą już niebawem wyślę do Eli. Mam nadzieję, że zestaw przypadnie Eli do gustu, a Was zachęcam do nadsyłania swoich zgłoszeń. Wygrywają najciekawsze i najstaranniej przygotowane. ♥
Nagrodą dla Eli jest zestaw kosmetyków Basil Element, o których pisałam Wam TUTAJ. Zestaw składa się z szamponu, odżywki, maski, peelingu i mleczka.
List od Eli
Witam Was Drogie Czytelniczki :) Natalia swoim wpisem dotyczącym przesyłania metamorfoz zmotywowała mnie nie tylko do podzielenia się z Wami moimi włosowymi perypetiami, ale również do poczynienia swoistej refleksji na temat swojego „włosomaniactwa” i spojrzenia na nie z nieco innej perspektywy.
W swojej „metamorfozie” chciałam skupić się w główniej mierze na tym, co działo się nie tylko „na”, ale i „w” mojej głowie po osiągnięciu przeze mnie wymarzonej kondycji włosów, jednak nie sposób nie wspomnieć, co przeszły one ze mną zanim zaczęłam przeczesywać „włosowe” blogi, o czym napiszę na samym wstępie. Oprócz początkowej drastycznej zmiany kondycji włosów niestety nie uraczę Was nagłymi zwrotami akcji, spodziewajcie się raczej niezbyt spektakularnych (ale nie dla skrupulatnie zapuszczającej włosy osoby!) zmian długości i koloru. Będziecie miały za to okazję podziwiać nieudane strzyżenia :)
Moje włosy: cienkie, gęste, porowatość niska (przy całkowitej eliminacji czynników niszczących oraz odpowiedniej pielęgnacji), proste i „lejące się”, niepodatne na układanie, stylizację, nieutrzymujące skrętu, łatwo plączące się, pozbawione objętości, delikatne i miękkie w dotyku. Uwrażliwione końcówki, podatne na przesuszenie i zniszczenia. Skóra głowy przetłuszczająca się. Kolor blond w ciepłej tonacji, podatny na rozjaśnianie przez słońce, widocznie ciemniejący zimą.
Od dzieciństwa byłam zafascynowana długimi włosami i w tamtych czasach decydowałam się na desperackie zapuszczanie nie przejmując się, iż końcówki wyglądają jak miotła. Jako nastolatka ścięłam jednak długi warkocz odcinając się w ten sposób od czasów dzieciństwa i witając „dorosłość” degażówką, pasemkami i drogeryjnymi kosmetykami z tablicą Mendelejewa w środku. Stan włosów – znośny, choć zaczęły się puszyć i falować, ale na pomoc pospieszyła im prostownica – narzędzie tortur, którym niczym Christian Grey swoją szpicrutą wymierzałam kolejne cięgi swoim kłakom wymagając od nich bezwzględnego posłuszeństwa ;) Dobiłam je fryzurą, która moim zdaniem doskonale wyrażała moje ówczesne „ja” i która miała za zadanie uczynić mnie piękniejszą… Po tej katastrofie za cel obrałam sobie pozbycie się farby, ale najlepiej bez ścinania włosów i z równoczesnym poskramianiem ich prostownicą. O dziwo udało mi się je zapuścić, jednak dorobiłam się zakola sukcesywnie prostując mokrą grzywkę.
Na zdjęciu proces powrotu do naturalnego koloru + zakole
W końcu z czasem udało mi się odstawić prostownicę i zapuścić długie, matowe i wysokoporowate włosy:
2012 to rok, w którym zaczynam „wyznawać” włosomaniactwo. Efekty są na tyle zadowalające, że dosłownie pochłaniałam włosową wiedzę całkowicie zmieniając przy tym nawyki pielęgnacyjne. Wreszcie zaczynam mieć fryzurę, o której wcześniej mogłam tylko pomarzyć:
Obsesyjnie dbam o włosy, testuję duże ilości kosmetyków, sukcesywnie unikam czynników niszczących całkowicie rezygnując przy tym ze stylizacji przy użyciu ciepła, dużo czasu spędzam w domu w foliowym czepku na głowie oraz w tłustych od oleju włosach schowana przed resztą świata ;) Profilaktycznie stosuję ciężkie odżywki i maski oraz zabezpieczam końcówki olejem - takie postępowanie skutkuje obciążeniem włosów i dosyć słabym efektem wizualnym w życiu codziennym. Włosy stają się coraz dłuższe i cięższe, z trudnością wydobywam z nich objętość związując włosy w kok-supełek, który puszy i przesusza nadwrażliwe końcówki (ale wtedy jeszcze o tym nie wiem).
Rok 2017 – stwierdzam, że coś z moim wyglądem jest nie tak. Powoli zdaję sobie sprawę, iż na co dzień moja fryzura nie przypomina długich, perfekcyjnych włosów księżniczek z bajek Disneya, przestaję się w niej dobrze czuć i decyduję się na ścięcie najbardziej porowatej partii włosów. Na swojej drodze spotykam jednak fryzjera, który funduje mi nieco nowatorski wariant linii prostej ;) Orientuję się również, że to nie moje pierwsze krzywe cięcie…
Po wyrównaniu fryzury stwierdzam, że nie żałuje obciętych centymetrów, czuję swojego rodzaju ulgę. Włosy po raz pierwszy są 100% zdrowe i niskoporowate, bez jakiejkolwiek rozdwojonej końcówki. Rezygnuje z koka-supełka na rzecz koka ślimaka ze spinkami żabkami, pielęgnację ograniczam do ulubionej odżywki i maski oraz sporadycznego olejowania. Olej aplikowany na końcówki zamieniam na lżejsze silikonowo-olejowe serum. Pojawiają się jednak poważne problemy w objętością włosów, kłaki nic sobie nie robią z nocnego koka na czubku głowy. Szampon z dodatkiem jakichkolwiek składników innych, niż te myjące powoduje niemiłosierny przyklap. W pielęgnacji skupiam się przede wszystkim na dodaniu włosom objętości.
W tym czasie zaczynam interesować się analizą kolorystyczną, odkrywam, że jestem typem chłodnym, zmieniam tonację w makijażu, jednak zaczyna przeszkadzać mi zbyt ciepły odcień mojej fryzury, który w niektórym świetle jest wręcz rudy. Podejmuję decyzję o ochłodzeniu koloru oraz wykonaniu refleksów. Drżę na samą myśl o rozjaśniaczu na moich cienkich pasmach, ale chęć zmiany jest silniejsza.
Zdjęcia wykonane przez salon fryzjerski. Po lewej włosy nierozczesane po warkoczu.
Delikatna różnica w odcieniach (przepraszam za słabą jakość).
Efekt wizualny jak najbardziej mi odpowiada. Po wizycie u fryzjera włosy zachowują się inaczej niż przedtem, „piją” oleje jak szalone i maski, przez pierwszy miesiąc pielęgnacja staje się dosyć intensywna. Po miesiącu znajduję nieco „połamańców”, „rozdwojeńców”, a nawet „miotełki” na końcach, nie będę Was oszukiwać, że ich stan absolutnie nie uległ zmianie, ale na szczęście ostatecznie obyło się bez dramatu :) Fryzura w minimalnym stopniu zyskała na objętości, ale końcówki wymagają ponownego podcięcia.
Stan na 04.02.2018, światło dzienne.
Nie mogę uwierzyć, że znowu tak urosły! Możliwe, że kiedy będziecie czytać ten wpis to będę już po mocniejszym podcięciu. Do długości prawie do zadka raczej już nie wrócę ;) Marzy mi się rozjaśnić i ochłodzić włosy „po całości”, gdyby nie były cienkie pewnie zrobiłabym to bez wahania. Niewielka zmiana tonacji i odcienia sprawiła, że poczułam się lepiej. Obecnie mam poczucie, że zmierzam w dobrym kierunku, jeśli chodzi o mój wizerunek i daję sobie przyzwolenie, by działo się to nawet kosztem niewielkiego pogorszenia kondycji włosów ;)
Pozdrawiam,
Eli
Pielęgnacja włosów po wizycie u fryzjera:
Jest intensywniejsza (wcześniej wystarczył szampon nakładany i spłukiwany tylko przy samym skalpie, odżywka o prostym składzie lub maseczka np. saszetka zielona z Cienia, olejowanie 2 razy w miesiącu).
Główne założenia: walka o objętość zwłaszcza przy skórze głowy, powrót do OMO, mycie co drugi dzień, intensywne odżywianie, ochładzanie koloru.
Szampon: Niezawodny dla mnie Babydream, Yves Rocher dodający objętości.
Odżywka: Garnier Avocado i Karite, Isana Oil Care, Timitei Drogocenne Olejki (nie nakładam na skórę głowy).
Maska: Maseczki z saszetek Cien, Kallos Omega (1-2 razy w tygodniu wyłącznie na długości, zawsze raz na tydzień nakładam również na skalp), raz w miesiącu laminowanie żelatyną.
Wcierka: Jantar, Woda brzozowa (wyłącznie przed myciem 1- 2 razy w tygodniu), Cerkogel (wyłącznie przed myciem co dwa tygodnie).
Kolor: Dodatek gencjany do maski/odżywki/szamponu, Płukanka Cameleo
Olejowanie: Baby dream fur mama (raz w tygodniu od ucha w dół)
Końcówki: Baby dream fur mama na same końce (raz w tygodniu lub częściej przed myciem), Marion 7 efektów.
Stylizacja: American Crew Powder, suche szampony Batiste.
_____________________________________________
PS Na koniec podrzucę jeszcze informację, że z okazji Dnia Kobiet jest promocja na moją książkę "Pielęgnacja włosów...". Do 12.03 obowiązuje 10 zł rabatu + gratis w postaci balsamu Biovax. Szczegóły znajdziecie na www.blondhaircare.pl. ♥
Bardzo ładne efekty, gratuluję, szkoda tylko, ze ostatecznie włosy poddane koloryzacji. Moim zdaniem naturalki są najpiękniejsze, ale rozumiem chęć zmiany :-)
OdpowiedzUsuńSliczny kolor przed rozjasnianiem, po rozjasnianiu wygladaja sztucznie i sucho...
OdpowiedzUsuńwłosy są ładne.. ale czy to oby na pewno metamorfoza? dla mnie pielęgnacyjna zmiana na lepsze, ale nie ma efektu wow
OdpowiedzUsuńCzyli metamorfoza. :D To synonim słowa "zmiana".
Usuńpodcięcie końcowek też jest zmianą ale nie jest metamorfozą ;)
UsuńSylwia - jako naczelny pisarz blogowy - synonimy to nie są wyrazy o takim samym znaczeniu, tylko wyrazy bliskoznaczne. Stąd "metamorfoza" to nie jest dokładnie to samo, co "zmiana". Tak samo słowo "jasny" jest synonimem słowa "świetlisty", ale trudno powiedzieć, żeby znaczyły to samo.
UsuńPozdrawiam.
Jeśli porównamy włosy przed (czyli te z grzywką) z tymi z ostatniego zdjęcia to metamorfoza jest ogromna :) takie jest moje zdanie
Usuńładne włosy
OdpowiedzUsuńPiękne włosy i jak dla mnie PRZEPIĘKNY KOLOR WŁOSÓW, uwielbiam bardzo chłodny ale naturalny jasny blond i też zawsze do niego dążę :)
OdpowiedzUsuńŚliczne włosy :*
przepiękne włosy! <3
OdpowiedzUsuńTak patrzę na zdjęcia i zastanawiam się, czy to nie Eli prowadziła kiedyś bloga Włosowa psychologia? Na zdjęciach gdzie włosy były długie tyłem, wyglądają łudząco podobnie :)
OdpowiedzUsuńLink do w/w bloga: http://wlosowapsychologia.blogspot.com/
Czy można ewentualnie poprosić o jakiś kontakt do Eli, np. email? Moje włosy są pod kilkoma względami podobne i chciałabym poprosić ją o poradę? :)
UsuńCudowne włoski. ♥
OdpowiedzUsuńPiękne włosy,a zdjęcie z salonu fryzjerskiego jakby znajome:) Chyba bywam u tej samej fryzjerki :)
OdpowiedzUsuńŚwiat jest mały :-)
UsuńBardzo ładne włosy ;) Jednak moim zdaniem i tak nie było wcześniej tragedii. Jak spojrzę na moje wysokoporowate siano to aż chciałabym mieć takie włosy jak te tutaj, które nazwane są wysokoporowatymi na zdjęciu z napisem "Metamorfoza włosów Eli".
OdpowiedzUsuńHej, na zdjęciach sprzed czasów "wlosomaniactwa" kondycja włosów może być przekłamana "silikonowymi bombami", które stosowałam, w moim odczuciu były bardzo zniszczone. Pozdrawiam, Eli.
UsuńWłosy pięknie. Najlepiej dążyć do takiego stanu włosów, w którym czujemy się dobrze. Nawet jeśli trochę się zniszczą :)
OdpowiedzUsuńDziewczyny czy tylko mnie denerwuje jak fryzjerzy przedstawiają zdjęcia przed i po? Przed nierozczesane, często odgniecenia po warkoczu, kucyku. Czasem też tłuste. A po to takie wow, ale dlatego, że umyte i ułożone.
Witam! Uważam, że seria "metamorfoza włosów" jest jedną z najlepszych tematów jakie można znaleźć na blogu włosowym. Jednakże, akurat ta historia jakoś bardzo mnie nie porwała, może dlatego, że nie ma jakieś spektakularnej zmiany. Oczywiście Ela ma piękne włosy i to nie podlega wątpliwości, ale czekam na historię jakoś bardziej "ekscytującą" :):)
OdpowiedzUsuńTo już zależy od zgłoszeń, niestety. :-)
UsuńDla mnie metamorfoza świetna!
UsuńMoje włosy z Twoim blogiem też przeszły niesamowitą zmianę, ale niestety jakoś nie umiem się zebrać i wszystkiego opisać. Brakuje mi godzin w dobie :)
Jeju aż się wzdrygnęłam jak sobie przypomniałam tą modę na cieniowanie....a wręcz wyżynanie włosów jak tutaj na początku historii -,- niestety i mnie to wtedy nie ominęło i właśnie od tego zaczęły się największe włosowe kłopoty ;D
OdpowiedzUsuńczekałam na zmiany ciemnie- jasne, krotkie-długie. a tu niestety nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło
OdpowiedzUsuńA ja czekam aż któras ogoli się na łyso ;)
UsuńCiemne-jasne, długie-krótkie to nic nadzwyczajnego, po prostu farbowanie lub też ścięcie. Natomiast doprowadzić włosy zniszczone do zdrowych naturalek to jest wyzwanie i wielolenia praca.
Usuńjestem zawiedziona :( ale rozumiem, że musiało być mało zgłoszeń z radykalnymi zmianami
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że mój list nie zawiera dramatycznych punktów zwrotnych (długie-krótkie, jasne-ciemne itp.), które zwaliłyby Was z krzeseł lub wbiły w fotel, jednak cieszy mnie bardzo, że mogłam tą historią się z Wami podzielić :) Pozdrawiam, Eli.
UsuńMetamorfoza? Nie poruszyło mnie to, nic ciekawego.
OdpowiedzUsuńJak porównasz drugie zdjęcie z ostatnim to ją dostrzeżesz :*
UsuńAaach... Cudowny świetlisty blond i idealna kondycja włosów. Gratuluję Autorce świetnego literackiego stylu włosowej historii - nie każdy tak potrafi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję i również pozdrawiam, Eli :)
UsuńNatalio dziękuję za wyróżnienie :* Zestaw jak dla mnie bomba, z chęcią go przetestuje i dam znać jak się sprawdził ;) pozdrawiam, Eli.
OdpowiedzUsuń:* Czekam na Twój adres! :)
UsuńPrzesylanie metamorfozy jest przedluzone czy trwalo tylko do konca lutego?
OdpowiedzUsuńMożna przesyłać. :)
UsuńWspaniały wpis, metamorfoza zachwyca pod każdym względem, tak, że aż trudno uwierzyć ile czasu musiało zająć dokształcanie się oraz praca włożona w osiągnięcie takich efektów. Włosy wyglądają na bardzo zdrowe, pełne blasku. Na samych zdjęciach można dotrzeć ich miękką fakturę, nie mówiąc już o pięknym słowiańskim blondzie. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy - Versum
A mi się wydaje, że włosowe blogi powoli się kończą i ten temat już jest oklepany. Bum na metamorfozy już minął, teraz każda włosomaniaczka ma już zdrowe włosy i raczej mało która zdecyduje się na jakieś szaleństwo.
OdpowiedzUsuńJestem włosomaniaczką od 11 lat i swoje ładne, zdrowe włosy już ze dwa razy doprowadziłam do złego stanu. Z drugiej strony, zawsze wiem, jak robię im coś złego i jak to naprawić :). Ale na bloga Natalii lubię zaglądać :)
UsuńPrezentują się pięknie! <3
OdpowiedzUsuńChcialavyn wysłać swoją metamorfozę ale zastanawiam Eli czy warto bo wlosy mam zaledwie do ramion chociaż zmienili do bardzo :D
OdpowiedzUsuńEli, jakie szampony możesz polecić, właśnie takie które mają składniki myjące bez zbędnych oblepiaczy?
OdpowiedzUsuńU mnie też dodatek jakiegokolwiek silikonu, polyquaternium czy innych takich powoduje przyklap i szukam dobrego szamponu.
Ostatnio stałam dosłownie 10 minut przed półką w Rossmannie i każdy sprawdzony szampon miał w składzie przynsajmniej polyquaternium, a mam już serdecznie dość śmierdzących szamponów ziołiowych typu Barwa :(
Niestety nie mogę polecić Ci zbyt wielu szamponow na 'przyklap', bo żaden nie dodaje moim włosom niebiańskiej objętości;) Tak jak pisałam, jestem wierna Babydream, Yves Rocher dodający objętości jest w porządku, spróbuj również Alterry dodającej objętości, u mnie coś tam zadziałała,ale trochę przyspieszyła przetluszczanie. No i wszystkie SLSy o prostym składzie np. Bambi. Pozdrawiam, Eli.
OdpowiedzUsuńMogę jedynie napisać, że zazdroszczę włosów... :)
OdpowiedzUsuńJestem pod olbrzymim wrażeniem! Włosy Eli są po prostu piękne! Nic, tylko motywować się i działać tak ze swoimi <3
OdpowiedzUsuńPiękne są te włosy Eli, a i historię świetnie się czytało! Nowatorski wariant linii prostej mnie powalił ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na metamorfozę wysokoporowatych z natury.
OdpowiedzUsuńMi się to udało, nie mam naturalnego koloru, ale zaczęłam z wysokoporowatymi. Ale z przyczyn oczywistych nie mam zdjęć ,,przed"...
UsuńEfekt spektakularny! :) Znaczenie miała tu pielęgnacja czy tylko dieta? Wspominałaś o tym, jak dobra dieta wpłynęła na cienkie i rzadkie włosy w tym poście:
OdpowiedzUsuńhttp://www.blondhaircare.com/2014/11/wosy-rzadkie-i-delikatne-jak-je.html?ref=popular1
Czy można liczyć na więcej informacji na temat dobrej dla włosów diety? Kiedyś miałam gęste i grube włosy, ale po odchudzaniu mi się znacznie przerzedziły, aż do prześwitów, i ten stan utrzymuje się już od kilku lat, mimo suplementów. Od zaczęłam zwracać większą uwagę na to, co jem, spożywam więcej białka, pestek i ziaren, warzyw, ale efektów zupełnie brak. :(
Dziewczyny jak najlepiej określić jakim jest się typem urody? :) Metamorfoza raczej z tych zwykłych, różnie czekam na te bardziej porywające.
OdpowiedzUsuńJa bym wysłała swoją przemianę, z której jestem dumna, tylko mam 2 zasadnicze problemy:
OdpowiedzUsuń-nie mam zdjęć moich paskudnych włosów ,,przed", bo nie lubiłam wtedy zdjęć, bo...miałam paskudne włosy
-nie pasują do włosomaniackich kanonów pięknych włosów, nigdy nie będą, bo po prostu takie są i będą
Ciekawe poszukiwania właściwych zasad pielęgnacji oraz własnego stylu.
OdpowiedzUsuńPiękne włosy :) nasunęły mi na myśl pytanie otóż jakoś 7 lat temu miałam włosy lekko kręcone przy znikomej dodatkowej pielęgnacji, po tym jak rozjaśniłam końcówki ( już dawno zostały obcięte) włosy tak jakby "zapomniały" się znów skręcać pomimo pielęgnacji (lepszej jakości szampony bez sls itp, odżywka z silikonem, olejowanie). Czy to możliwe, że nagle zmieniła się struktura włosa w cięższe i proste? Chciałabym mieć znów lekko podkręcone a nie wiem jak się do tego zabrać.
OdpowiedzUsuńKręciły się raczej dlatego, że były bardzo zniszczone.
UsuńProblem w tym, że one wtedy nie były bardzo zniszczone,:)
UsuńEli, dlaczego zrezygnowalas z prowadzenia bloga "wlosowa psychologia"? Pisalas bardzo ciekawie, czesto wracam do postow o tlustej skorze glowy i cienkich oraz gestych wlosach :). Wielka szkoda, ze przestalas go prowadzic
OdpowiedzUsuńMiło słyszeć, że ktoś pamięta o blogu ;) Blogowanie wbrew pozorom zajmuje sporo czasu, a ja przez podjęcie pracy zawodowej nie byłam w stanie włożyć w prowadzenie bloga tyle wysiłku, ile chciałam. Być może wrócę do tego zajęcia, ale z zamiarem robienia tego lepiej :)
UsuńPozdrawiam, Eli.
WRÓĆ KONIECZNIE!!! :)
Usuń